Tłumacz

czwartek, 10 października 2013

Chapter 17 i Ostatni

Rano obudziłam się wtulona twarzą w miękką, puszystą poduszkę. Nie chcą się w pełni wybudzać, przycisnęłam ją do siebie mocniej i zasłoniłam twarz kołdrą, gdyż słońce tego dnia świeciło niemiłosiernie mocno. Kochałam takie poranki, choć wstawania nienawidziłam. Dzisiaj mieliśmy wystawić nasz pierwszy i zarazem przed ostatni musical, a ja nie miałam zamiary wychodzić spod kołdry przynajmniej do południa... Ale mimo wszystko otworzyłam oczy i spojrzałam na zegarek.
- Dziewiąta. - I wtedy zaświeciła mi się zielona lampka w głowie. Harry miał się nie długo u mnie zjawić! - Cholera jasna... - Ale było już za późno. Jak na moje nieszczęście, usłyszałam dzwonek do drzwi na dole. Westchnęłam zrezygnowana i udałam, że śpię. To było jedyne rozwiązanie, by uniknąć wstydliwej konfrontacji z moim chłopakiem.
- Milly... - szepnął Harry nad moim uchem. - Wstawaj, mała. Dziś wielki dzień.
- Sobota. - odparłam sennie i odwróciłam się twarzą do niego. Harry ubrany był w ciemne rurki, a w spodnie miał schowaną koszulę w kratę z odpiętymi pierwszymi trzema guzikami przy klacie, odsłaniając tym jego tatuaże, które tak ubóstwiałam. - Niezła stylówa, Panie Styles.
- Twoja jeszcze lepsza... - Harry odsłonił kawałek mojej kołdry, ukazując tym samym moją, niezbyt skromną piżamę. - Ohho! Już mi się podoba.
- Chodź tu do mnie. - Uśmiechnęłam się i przyciągnęłam jego twarz do swojej. Harry parsknął śmiechem i położył się na mnie, zrzucając ze mnie resztę nakrycia. Objęłam jego szyję i całkowicie oddałam się mojej ulubionej pieszczocie.
- Miłe rozpoczęcie dnia. - stwierdził, przysysając się do mojej szyi.
- Aby tak miło do końca. - mruknęłam, bawiąc się jego lokami.
- Będzie. - Harry wsadził ręce pod mój podkoszulek i śmiało ugniatał moje piersi przez stanik. Z moich ust wyrwał mi się cichy jęk i patrzyłam co wyprawia mój partner. - Moja mama zaprosiła Cię i Ellie jutro do nas na obiad.
- Serio? To miłe z jej strony. - rzekłam. - A jaki będzie deser? - Oczywiście, nie myślałam o nim, jak czymś do jedzenia. Harry spojrzał na mnie ciekawie i wiedział, że po głowie chodzą mi brudne myśli.
- Jak ja lubię, gdy zaczynasz świntuszyć. Zmieniasz się.
- Tym razem to Twoja wina. - Cmoknęłam go w czubek nosa.
- Przyznaję się do winy, powinienem zostać ukarany. - stwierdził. - Skończył Ci się...?
- A co? Jesteś napalony?
- I to strasznie. Zaraz oszaleję.
- A jeśli powiem, że tak i mam ochotę na porządną zabawę przed naszym debiutem teatralnym? - Zagryzłam dolną wargę i przejechałam dłonią po jego zarumienionej twarzy.
- To chyba powinienem... - Harry poderwał się z łóżka i zamknął drzwi na zasuwkę.
- Ciotka nas usłyszy. - Uczyniłam to samo co Harry, i stanęłam obok bujanego fotela. " Niech Harry się wyszaleje ", pomyślałam. Dawno nie uprawialiśmy seksu. Należało mu się małe co nie co.
Styles podszedł do mnie powoli, po czym bez oprów mnie podniósł i opadliśmy na fotel, który pod naszym ciężarem się lekko zabujał do przodu, i do tyłu.
- To będziemy cicho. - Chłopak zdjął moją górną część garderoby. Uczyniłam to samo na nim i rozpięłam pasek od jego spodni.
- Przy Tobie nie potrafię. Jesteś zbyt dobry.
- Znajdziemy na to sposób, kochanie. - I nasze usta złączyły się w żarłocznym, pełnym ognia i pożądania pocałunku, od które zapierało mi dech w piersiach i brakowało powietrza. Kochałam to. Kochałam, gdy był mocny i stanowczy, a ja czułam się przy nim wtedy tak seksowna, pewna siebie i zadziorna jak nigdy w życiu. - Kocham Cię, Milly.
- Wiem. - Musnęłam wargami jego krzywiznę szczęki i odpięłam drżącymi dłońmi swój stanik, a Harry zdjął go ze mnie i rzucił na łóżku. Zachichotałam i pozbyłam się jego spodni wraz z bokserkami od Calvina Klein'a. Męskość mojego chłopaka była gotowa do szaleństwa. Harry zwinnie zsunął ze mnie majtki, i zostałam kompletnie naga. Zmierzył mnie swoim pożądliwym wzrokiem od stóp do głów, podniósł mnie odrobinę go góry, nadstawił się i puścił, przez co opadłam na jego członka. Zachłysnęłam się głośno powietrzem i odchyliłam głowę do tyłu.
- Mógłbym Cię taką oglądać codziennie... - odparł cicho Harry, delikatnie się we mnie poruszając. Żeby powstrzymać jęki, wpiłam się w jego usta z ogromną siłą, lecz i takimi chwilami to nie pomagało. Harry aby wzmocnić ruchy, chwycił mnie za pośladki i podrzucał do góry. Robiłam się co raz bardziej podniecona i po kilku minutach głębokich i szybkich ruchów, poczułam ucisk w podbrzuszu.
- Nie przerywaj... - syknęłam i Harry przyśpieszył, co doprowadzało mnie do upragnionej rozkoszy.
- Podoba Ci się?
- Taak.
- Jak bardzo?
- Choler... nie. - jęknęłam i chwyciłam jego ramiona. - Harry...
- Jestem już blisko... - Harry wykonał jeszcze trzy ostre pchnięcia, wyszedł ze mnie i trysnął na piersi i brzuch białą substancją. Po moim ciele przeszedł długi i potężny dreszcz, który nie chciał ustępować.
- Ja pierdolę. - skomentowałam, patrząc w oczy Harrego. Widziałam w nich podniecenie i chęć do dalszych przygód. - To chyba był nasz najlepszy seks.
- To ty je oceniasz? Ach, te baby. - Parsknął śmiechem i zanurkował buzią w moim biuścied. Zaśmiałam się pod nosem i rozkoszowywałam kolejną pieszczotą. Harry całował moje piersi, drażnił je językiem i przyssawał do twardych jak kamyki sutków. Westchnęłam przeciągle i przycisnęłam jego głowę do siebie.
- Teraz to na pewno nie skupię się na próbie generalnej. - mruknęłam.
- To znów moja wina... Ale chyba dobrze odrobiłem swój wyrok?
- I to bardzo... I żądam powtórki.
- Tylko na to czekałem. - Harry wstał ze mną z fotela i położyliśmy się na łóżku, gdzie Harry dał z siebie wszystko...

***
- Tak! Genialnie! - krzyknęła uradowana Pani Blue, gdy zakończyliśmy próbę na scenie na sali, gdzie wystawiano wszystkie musicale. Była ona ogromna i spokojnie mieściła całą szkołę, nauczycieli, a dla gości zawsze ustawiane były pięknie udekorowane stoły z wygodnymi fotelami, choć na dziś ich widoku miałam po dziurki w nosie, wiadomo dlaczego. - Byliście perfekcyjni pod każdym względem! Pokażcie wszystkim, na co was stać! Idźcie się przygotować i życzę wam powodzenia! - Cała nasza klasa znikła za kurtyną i udaliśmy się do garderoby. Oczywiście chłopacy i dziewczyny mieli je oddzielne. Pani Blue nie wyobrażała sobie, że mielibyśmy mieć wspólną szatnię. No, ja zresztą też, bo skończyłoby się na tym, że z Harrym kochałabym się albo w przymierzalni, albo w schowku na stroje.
- Co ty taka rozmarzona, Milly? - spytała mnie Debby, bym tylko usłyszała to ja, Rose, Tina i G. Zarumieniłam się i odnalazłam swoje ubranie sceniczne. Debby chyba zrozumiała o co chodzi, bo zawadiacko się uśmiechnęła. - Już kumam... Harry przyszedł do Ciebie rano?
- Yep. - potwierdziłam.
- I jak? Ostro było? Roznieśliście łóżko?
- Musimy o tym rozmawiać? To nie biologia.
- Nam nie powiesz, dziewczynom? To jak było? Jaki on jest?
- Zajebisty. - powiedziałam z uśmiechem. - To było coś...
- Facet naprawdę musi Cię kochać. - stwierdziła Tina, poprawiając swój makijaż. - Też bym chciała uprawiać pikantny seks...
- Ty to pewnie jeszcze dziewica. - odparła Debby ze śmiechem.
- Czekam na tego odpowiedniego. Póki co, trafiały mi się same dupki i zboki.
- Bo tylko patrzysz na tych w szkole. Przejdź się do klubu, a zobaczysz. Sam się napatoczy.
- W wakacje będę miała na to od groma czasu.
- A Harry gdzieś Cię zabiera?
- Tak, do Cheshire. Ma tam dom.
- O cholera. To będzie świątynia seksu i orgi.
- Dokładnie. - Zaśmiałam się, przypominając sobie naszą dzisiejszą poranną zabawę. Przeszedł po mnie dreszcz. Chętnie powtórzyłabym to wieczorem kilka razy... - Ale w lipcu jedziemy z Georgią do Los Angeles, co nie?
- Tak. Do mojego ojca. - Pokiwała głową, uśmiechnięta od ucha do ucha. - Wykupimy miejscowe centra handlowe, sklepy z kosmetykami, a ty z bielizną...
- Ci... - syknęłam, ubierając się w bufiastą, niebieską sukienkę i buty na obcasie.
- Teraz to wyglądasz jak prawdziwa Candy. - oceniła mnie Pani Blue, gdy weszła do naszej garderoby. - Dziewczyny, umalujcie ją ładnie i uczeszcie.
- Co ja jestem? Lalka Barbie?
- Dzisiaj tak.
- Pani wie, że tego nie lubię.
- Raz do roku wytrzymasz. Do roboty! Zostało już nie wiele czasu do spektaklu!
- Zaczynajcie, nim ucieknę stąd z krzykiem. - mruknęłam. Zrobienie mi odpowiedniego makijażu i fryzury, nie zajęło dziewczynom wiele czasu. Włosy lekko podkręciły lokówką, make up jak przystało na lata sześćdziesiąte, był mocny i baardzo widoczny.
- Wyglądasz mega seksownie. - powiedział mi na ucho Harry, kilka minut przed przedstawieniem i objął mnie od tyłu w tali. - Teraz chętnie zdarłbym z Ciebie tą sukieneczkę i zobaczył do kryjesz przed światem. - Od tych słów, zaszumiało mi w głowie.
Odwróciłam się do niego i zmierzyłam wzrokiem. Harry bosko prezentował się w skórzanej kurtce i ciasnych spodniach.
- Jesteś niewyżyty. Powinieneś zgłosić się do psychiatry.
- To przestań być tak pociągająca. - mruknął i cmoknął mnie w usta tak, by nie naruszyć błyszczyku. - Malina? Dobry wybór.
- Teraz to ja jestem winna? Hm... Powinnam zostać ukarana tak, by się to nie powtórzyło.
- Później. Nie będę Cię dekoncentrował.
- A może ja chcę?
- I kto tu jest niewyżyty? Może sobie stąd pójdę?
- Daj spokój. Tylko się droczę. I poza tym : Chcę się wyszaleć, bo w ten weekend będę kuła i rzadko będziemy się spotykać.
- Nadrobimy w piątek. Po lekcjach jedziemy prosto do mnie i ochrzcimy moją nową kanapę.
- Nie mogę. Robimy u Georgi z dziewczynami damski wieczór w okazji urodzin Tiny.
- Tylko mi się nie uchlej, nie traf do klubu se striptizem i nie dzwoń po nocach. Chociaż... Z tym striptizem to ciekawy pomysł. - Klepnęłam go w głowę. - Auć.
- Zabawne. Przyjdę do Ciebie w sobotę i wtedy sobie pobzykasz.
- No mam nadzieję. Kolejny tydzień bez seksu?
- Musisz wytrzymać, skarbie.
- Jak mi się uda... - Westchnął teatralnie.
- Ja też muszę trochę odpocząć. Ostry seks dzień w dzień nie jest dobry.
- Dla mnie jest. - Parsknęłam śmiechem i wyjrzałam lekko przez kurtynę. Ludzi na sali przybywało. Byli wszyscy : Rodzice, uczniowie, młodsze rodzeństwo, nauczyciele i Ci najważniejsi : Dyrektorzy ze szkół muzycznych i teatralnych.
- Teraz się denerwuję. - rzekłam.
- Nie ma czym. Będzie dobrze.
- Harry, Milly, zwołajcie klasę. Zaczynamy. - usłyszałam głos Pani Blue za swoimi plecami.
- Okej... - Spojrzałam na Harrego. - Gotowy?
- Gotowy jak nigdy.

***
- Brawa! Brawa! - wołała Pani Blue, po tym jak opadła kurtyna. Wszystko się udało. Nie było żadnej pomyłki, potknięć, upadków... Było idealnie, a co najlepsze : Ludziom z Julliard'a się podobało. To się liczyło, bo od tego spektaklu zależała moja i za razem przyszłość mojej klasy. - Byli świetni! Prosiłabym, by dwójka głównych aktorów do mnie przyszła : Harry i Milly! - Uradowana, wyłoniłam się z Harrym zza kurtyny i przy gromkich brawach, stanęliśmy u boku Pani Blue. - Oni spisali się na medal! Byli niczym zawodowcy. Dacie wiarę, że oni nie chcieli ze sobą grać?! Teraz pewnie zagrają w innych przedstawieniach, prawda? - Pani Blue podała mi mikrofon.
- Na pewno. - zgodziłam się z nią, ze śmiechem. - Chciałabym bardzo podziękować Państwu za przybycie na Grease. Dla mnie, jak i również całej klasy dużo to znaczy, ponieważ włożyliśmy w to przedstawienie całe serce. Przez cały rok ciężko pracowaliśmy, a tego efekty można było zobaczyć na tej oto scenie. Te stroje, dekoracje... To nasza zasługa, ale gdyby nie Panna Blue, nie udałoby się nam. Dziękujemy, że Pani z nami wytrzymała i znosiła nasze humory. Wybaczę Pani nawet te malowanie scenografii! - Wszyscy się zaśmiali, włączając w to moją wychowawczynię, a ja dałam mikrofon Harremu.
- Rok temu przyszedłem do tej szkoły nie pewny swojego wyboru. Nie wiedziałem, czego się spodziewać i czy klasa mnie zaakceptuje. W końcu oni byli ze sobą od samego początku i mogli mnie nie przyjąć do swojego grona. Lecz po pierwszym dniu w tej placówce, wiedziałem, że zostanę w niej do końca. Poznałem tu świetnych ludzi, nauczycieli, dziewczynę... - Tu spojrzał na mnie i chwycił za rękę. - ... Którą kocham. - Widownia głośno zagwizdała. - Przeżyłem tu wiele ekscytujących wydarzeń. Żałuję, że nie było mnie tu wcześniej. - Harry ponownie wręczył mi sprzęt.
- Również należą się podziękowania dla dyrektorów innych szkół, którzy byli wstanie do nas przyjechać i obejrzeć nasze dzieło życia. Mam nadzieję, że się wam podobało i za rok się zobaczymy. - Publiczność zaklaskała. - Ta szkoła zmienia ludzi na lepsze. Gdyby nie moja uparta ciotka, nie byłoby mnie tu, w tym właśnie miejscu. Dzięki niej tu jestem i wyrosłam na ludzi. Popełniłam w życiu wiele błędów, przyznaję się do tego bez obijania w bawełnę. To ona wyciągnęła mnie z emocjonalnego dołka i oto jestem. Dziękuję Ci, Ellie. - Posłałam jej całusa, na co mama Harego i Ellie się zaśmiały. - Ale nie zapomnę też o moich przyjaciółkach. Też brały w tym udział, a jednej z nich należą się szczególne brawa. Georgia? - Odwróciłam się w stronę kurtyny, zza której wyszła. Uściskałam ją wolną ręką, a gdy zabrała mi mikrofon, wtuliłam się w bok Harrego.
- Jak ja nienawidzę przemawiać, ale no cóż...Czego nie robi się dla przyjaźni? - Parsknęłam śmiechem. - Granie w Grease to niesamowita przygoda. Chętnie zrobiłabym to jeszcze raz. Za rok opuszczamy tę szkołę... Ten czas naprawdę szybko minął. Poznanych tu ludzi nie zapomnę i będę za nimi tęskniła, nawet za Natem i Corbinem. - Ponownie wszyscy się zaśmiali. - Jesteśmy jedną, wielką rodziną i nie wyobrażam sobie, że od tak powiemy sobie " cześć " na pożegnanie i do widzenia. Nie należymy do tego rodzaju ludzi. Jak mamy odejść, to z hukiem. Możemy na siebie liczyć, nawet jeśli będziemy na innych uczelniach. To chyba tyle... Dziękuję. - Georgia oddała mikrofon Pannie Blue i stanęła obok mnie i Harrego.
- Przynajmniej nauczyłam ich pięknie przemawiać. - odparła kobieta. - Ja zwłaszcza dziękuję, że Państwo zjawili się w tak imponującym składzie. Szczególne podziękowania należą się mojej klasie. Zapamiętam ją do końca życia. Nigdy nie miałam lepszej. - Po zakończeniu naszych przemów, ukłoniliśmy się i po przyjściu reszty klasy, chodziliśmy po sali i rozmawialiśmy z naszymi bliskimi.
- Jestem z was taka dumna! Chodźcie tu do mnie! - pisnęła Anne, przytulając nas obojga.
- Mamo... - jęknął Harry.
- No co? Już nawet nie mogę Cię przytulić? Nadal jesteś moim małym loczkiem!
- Mały loczek? - zapytałam ze śmiechem.
- Nazywałam go tak, gdy miał z pięć, sześć lat. Był wtedy taki uroczy!
- A teraz nie jestem? - Zaśmiał się.
- Oh, jesteś, mój mężczyzno. - Pogłaskała go po głowie.
-  Harry, Milly... - na dźwięk naszych imion, spojrzeliśmy w tamtą stronę. Przed nami stała Pani Blue i kobieta, której nie znałam. Była wysoka, bardzo chuda i miała długie blond włosy, które były związane w kucyk, a na dodatek założyła na siebie wyszczuplające spodnie. I gdzie tu był cały sens?
- Jestem Eleanor Caroline Smith. - Podała nam dłonie, które uścisnęliśmy. - Jestem wicedyrektorem Julliard'a. Piękna przemowa, Milly. Jesteś dojrzała jak na swój wiek.
- Czasami życie do tego zmusza. - odparłam.
- Zgadzam się. Bardzo podobał mi się wasz spektakl. Był na wysokim poziomie, a do tego jeszcze śpiewaliście! Gratulacje.
- Dziękujemy. To dla nas kop energetyczny do dalszej pracy. - powiedział Harry za nas oboje.
- Z pewnością. Mam nadzieję, że złożycie podania do naszej szkoły w przyszłym roku. Bylibyśmy zaszczyceni, gdybyście wybrali Julliard'a.
- Weźmiemy ją pod uwagę.
- Macie ogromny talent u musicie go wykorzystać. To byłaby duża strata.
- Pożyjemy, zobaczymy. - stwierdziłam. - Przez cały rok może się wiele zmienić.
- Spodziewajcie się od nas telefonu. Chętnie weźmiemy was na okres próbny. Miło mi było was poznać. - I odeszła do innej grupy uczniów. Popatrzyłam na Harrego z uśmiechem.
- Udało się.
- Udało. - Harry mocno mnie objął, a potem podniósł do góry i obkręcił się kilka razy. Zaśmiałam się, a gdy postawił mnie za ziemi, zarzuciłam ręce na jego szyję i czule pocałowałam. Cała moja klasa wykrzyknęła głośne " uuu ", donośnie klaskała i ktoś ( prawdopodobnie Georgia ), włączyła wolną muzykę. Uśmiechnęliśmy się i kołysaliśmy do jej rytmu.
 - Niesamowite...
- Ale co?
- Ten rok w ogóle się na to nie zapowiadał. Myślałam, ze minie on nijako... nudo, a tak... Pogodziłam się z dziewczynami, przestałam przejmować się śmiercią mamy... Poznałam Ciebie. - Harremu kąciki ust podniosły się lekko do góry. - Zmieniłeś mnie.
- Ty mnie też. Nie zapominaj o tym.
- Potrzebowałeś odrobinę miłości, i tyle.
- Dałem Ci ją? - zapytał.
- Chyba znasz odpowiedź, Panie loczku.
- Teraz będziesz mnie tak nazywała?
- Taak. Podoba mi się.
- To ty będziesz moim karzełkiem.
- Zapomnij.
- A w życiu. Pasuje do Ciebie. - stwierdził i musnął moje czoło wargami. - Kocham Cię. To się nie zmieniło.
- Ja Ciebie też, Harry. Najmocniej na świecie. - Położyłam dłonie na jego policzkach.
- Chyba powinniśmy pojechać do mojego domu. I to natychmiast.
- Poczekajmy, aż zaczniemy się rozchodzić, a póki co... Chłońmy tę chwilę i miejmy nadzieję, by jeszcze kiedyś się powtórzyła.
- Jestem pewien, że powtórzy. - Gdy padły te słowa, ponownie mnie pocałował i cieszyliśmy się sukcesem.

Naszym sukcesem.





-----------------------------

I tak oto zakończyłam pierwszą część Change My Mind! Pod sam koniec szczerze przyznam, że zakręciła mi się łezka w oku. ^^ Dziękuję, za wszystkie oddane komentarze, wejścia i za wszystko!!!! Kocham was!

Wkrótce wstawię epilog i zacznę część drugą. :D

Komentujcie <3

Milly <3
 

3 komentarze:

  1. Supperrrrrrrrrrr czekam na druga czesc juz nie moge sie doczekac

    OdpowiedzUsuń
  2. Nominowałam Cię ;) - http://live-your-life-honey.blogspot.com/2013/10/libster-awards.html

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz jest moją zachętą do dalszego pisania :) <3