Tłumacz

wtorek, 1 października 2013

Chapter 14

Następnego dnia niezbyt chętnie poszłam z Harrym do szkoły. Po takim seksie, nikt nie chciałby wychodzić z łóżka. Ta noc... Ach! Brak słów! Wątpię, byśmy kiedykolwiek się opanowali. Tym bardziej przy tak niewyżytym seksualnie chłopaku, jakim jest Harry. Byliśmy nieokiełznani.
Lecz nie zapomniałam o Georgi i dziewczynach. Niemal codziennie spotykałyśmy się po lekcjach, chodziłyśmy na zakupy, do kina lub na kawę. Powróciłam jednym słowem do rzeczywistości.
Minął listopad, następnie i połowa grudnia i nadszedł czas na egzaminy semestralne. Kułam ile mogłam i bez mrugnięcia okiem zaliczyłam Angielski i matematykę. Francuski też jakoś napisałam, ale nie tak dobrze, jak pozostałe. Harremu, Georgi i reszcie również poszło dobrze i od dwudziestego grudnia mieliśmy wolne aż do nowego roku.
- Nie wiem jak ty, ale ja nie mam zielonego pojęcia co kupić dla Harrego. - powiedziałam Georgi, gdy robiłyśmy świąteczne zakupy w centrum handlowym. Dla Georgi miałam prezent, dla cioci Ellie też, a dla Harrego nie!
- Co Harry najbardziej lubi?
- Seks. - odparłam bez wahania nim ugryzłam się w język. Georgia zachichotała.
- No tak... Mogłam się domyślić. - stwierdziła, po czym chwyciła mnie za rękę i poprowadziła mnie do Triumph'a.
- Oszalałaś?! Że ja niby mam... co?!
- Daj mu tą kolejną i niezapomnianą noc. Kup zajebistą i wyzywającą bieliznę, a zobaczysz : Na pewno mu się spodoba.
- No, no wiem... - mruknęłam, wahając się.
- Warto spróbować, słońce. - po tych słowach, weszłyśmy do środka sklepu.

***
- Widziałaś minę tej baby na kasie!? - pisnęłam, wybuchając śmiechem, gdy opuściłyśmy centrum handlowe. - Myślałam, że pożre mnie wzrokiem!
- Zazdrości Ci figury. Ona ma przynajmniej dwudziesto kilową nadwagę. - Parsknęła śmiechem. - Harry dzisiaj do Ciebie przyjeżdża?
- Tak, z Anne.
- Jaka ona jest?
- Bardzo troskliwa. Nigdy nie widziałam takiej kobiety jak ona. Bardzo ją polubiłam.
- Ciekawe co Harry da Ci na święta... Stawiam na porządną dawkę orgazmu i spermy.
- Georgia! - Uderzyłam ją z pięści w ramię, po czym ponownie się zaśmiałyśmy. - O czym ty do cholery myślisz?
- Nie chcesz wiedzieć.
- A właśnie, że chcę! - Zatrzymałam się i założyłam ręce na piersiach. - No dalej!
- Powiem Ci kiedy indziej i chodź po spóźnimy się na... - Nim Georgia dokończyła, patrzyłyśmy jak bus, do którego miałyśmy wsiądź, odjechał z pod przystanku i po kilku chwilach znikł nam z oczu. - Busa. To wszystko przez Ciebie, idiotko!
- Przeze mnie!? - krzyknęłam ze śmiechem. Ludzie stojący niedaleko nas, patrzyli na mnie i na Georgię z góry. - To ty weszłaś na temat seksu!
- To ty zaczęłaś! Przez Ciebie musimy wracać na piechotę!
- Zamknij się w końcu. - I ze śmiechem, powoli ruszyłyśmy do domu.
- Ile jesteś już z Harrym?
- Ponad dwa miesiące.  - Uśmiechnęłam się, podnosząc dumnie głowę do góry.
- Woow... To twój najdłuższy związek.
- Zabawne. - Pacnęłam ją w głowę, jednocześnie strącając z niej czapkę. Georgia nie lubiła, gdy jej tak robiłam i zazwyczaj reagowała złością i zaczynała mnie gonić po całym osiedlu. Tym razem też tak było, ale dzięki niej byłam szybciej w domu i mogłam zobaczyć się z moim chłopakiem.
- Witaj, Anne! - przywitałam się z nią, gdy weszłam do domu. - Byłabym wcześniej, ale bus nam odjechał i z Georgią szłyśmy piechotą. - Otrzepałam się ze śniegu i zamknęłam drzwi od mieszkania. Było mi zajebiście zimno. Miałam ogromną ochotę na kawę lub Harrego, który przyglądał mi się z uśmiechem i błyskiem w oku. 
- Nic się nie stało. - powiedziała matka Harrego. - I tak niedawno przyszliśmy. Chodź, napij się z nami herbaty. - Rozebrałam się, postawiłam swoje zakupy na szafce i dołączyłam do pozostałych. Usiadłam obok Harrego i nalałam sobie gorącego płynu do kubka. - Robiłaś świąteczne zakupy?
- Tak. - Uśmiechnęłam się i pogrążyłyśmy się w rozmowie. Gdy byłyśmy w trakcie omawiania, jaki to był Harry w dzieciństwie, zadzwonił mój telefon. Gdy spojrzałam na wyświetlacz, moja mina stała się zacięta, jak u byka, gdy widzi kolor czerwony. Pokazałam ukradkiem telefon Harremu i go odebrałam.
- Co znowu chcesz Samara? Myślałam, że...
- Jak dobrze cię słyszeć, Milly. - odezwał się męski głos. Znałam go, i to doskonale. Spojrzałam spanikowana na Harrego i powiedziałam do niego bezgłośnie " To on ". Harry cały się napiął i zacisnął dłonie w pięści.
- Kto to jest? - zapytała mnie ciotka Ellie. Pokręciłam głową i z Harrym przeszliśmy do kuchni. Włączyłam głośno mówiący i dopiero wtedy się odezwałam.
- Dean.
- Pamiętasz moje imię, jeden punkt dla Ciebie, szmato. - Przełknęłam głośno ślinę i chwyciłam mocno dłoń Harrego. Teraz się bałam, ale chwila, chwila... Dlaczego dzwonił z telefonu Samary?
- Co zrobiłeś z Samarą?
- Spokojnie, wszystko w swoim czasie... Chciałbym się spotkać.
- Gdzie jest Samara, dupku? - warknęłam przez zaciśnięte zęby.
- Co ty taka nie miła? Byłaś inna podczas tamtej imprezy... Bardziej naiwna i łatwa. - Harry już chciał coś powiedzieć, ale go powstrzymałam. Lepiej żeby Dean nie wiedział, że jestem z Harrym, wtedy byłoby prawdziwe piekło.
- Czego chcesz?
- Spotkać się i przejść do konkretów. Nie widzieliśmy się trzy lata, skarbie. - Gdy wymówił to słowo, zrobiło mi się niedobrze. Z ust Harrego brzmiało to zupełnie inaczej. Bardziej... Naturalnie? Tak, to było to. - Liczę na kolejny seks.
- Możesz sobie pomarzyć. - fuknęłam, pełna złości. - Jeśli zrobisz coś Samarze, pożałujesz tego do końca życia.
- Zabawne. - Prychnął.
- Mówię poważnie. Gdzie jest Samara, palancie?!
- Bez nerwów, piękna. Pamiętasz puszczony budynek, w którym kiedyś robiono imprezy dla nieletnich?
- Taak... - odparłam niepewnie.
- Jestem tam z Samarą. Jeśli Ci na niej zależy, wkrótce się zobaczymy, a jak nie, zrobię z nią to samo co z Tobą, a przyznam : Mam dużą ochotę na porządne bzykanko.
- Masz jej nic nie robić. Zaraz tam będę.
- Do zobaczenia, Milly. - I się rozłączył. Cholera... Czy on nie mógł zniknąć?! Co on robił w Londynie?! Popatrzyłam zmartwiona na Harrego. Chłopak przytulił mnie i pogłaskał po głowie.
- Będzie dobrze. - szepnął mi do ucha.
- Muszę po nią jechać, Harry.
- Pojedziesz ze mną. Nie puszczę Cię tam samej. - powiedziałam stanowczo.
- A jeśli on zrobi Ci krzywdę? Dean jest nieobliczalny.
- Proszę Cię, Milly. - Parsknął Harry. - On ma mi zrobić krzywdę?
- To nie jest zabawne. Jedźmy tam i zabierzmy ją od niego. - Po tych słowach, błyskawicznie się ubraliśmy i wybiegliśmy z domu, bez słowa wyjaśnień naszym bliskim, wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy we wskazane miejsce. Dawno tam nie byłam. Pamiętam, ze było to bardzo atrakcyjne wyglądająca dzielnica, a w budynku, o którym mówił Dean, co tydzień organizowane były dzikie imprezy, na które przychodziły tłumy. - Jak z horroru.. - skomentowałam, rozglądając się wokół siebie.
- Zostań tu. Pójdę po Samarę i przy okazji załatwię kilka zaległych spraw.
- Nie, Harry! Nie pozwolę Ci na to!
- Przestań Milly. Nic mi nie będzie.
- Chcę tam iść. A jeśli on coś zrobi Samarze?! - krzyknęłam piskliwie. - Samara jest kim jest, ale nie zasługuje na takie traktowanie.
- Cii... - Harry położył dłoń na moim policzku, przybliżył się do mnie i cmoknął w usta. - Troszczę się o Ciebie. Jeśli mówisz, że ten dupek to niebezpieczny gość, to tym bardziej nie powinnaś tam być.
- Dam sobie radę, Harry. - odparłam pewnie, patrząc w jego zielonookie tęczówki. Przez chwilę uważnie mnie obserwował, a po kilkunastu sekundach niechętnie pokiwał głową.
- Ale potem od razu stamtąd uciekacie.
- Okej. - Wyszliśmy z samochodu i pobiegliśmy do środka. Ta budowla w każdej chwili, jak przynajmniej dla mnie, mogła się rozsypać w drobny mak. Pachniało w nim stęchlizną i alkoholem. Zapewne była to od jakieś czasu siedziba pijaków, gwałcicieli i narkomanów. Wszędzie walały się puszki po piwie, szklane butelki po wódce i puste paczki po papierosach.
- Dzień dobry, Milly. - na dźwięk jego głosu, wstrząsnęło mną całkowicie. - Myślałem, że będziesz sama.
- To źle myślałeś. - Spojrzałam na Dean'a, który wyszedł zza ściany z założonymi rękoma. Dean nie zmienił się, nic, a nic. Ciaglę chodził w tej samej czarnej, rozciągniętej skórzanej kurtce.
W niej był również tamtego wieczoru, kiedy mnie... zgwałcił. - Gdzie jest Samara. Umowa, to umowa.
- Wszystko w swoim czasie, kochaniutka... Chcesz się zabawić w kotka i myszkę, czy robimy to bez gry wstępnej?
- Pieprz się.
- Koleś, uważaj na słowa. - syknął wściekle Harry, wychodząc na przód i wymierzył mu pojedynczy cios w twarz. Dean padł jak placek na ziemię i prawdopodobnie stracił przytomność.
- Było łatwiej niż myślałem. Liczyłem na prawdziwą walkę, a jeden złoty strzał.
- Ty chyba go nie zabiłeś?
- No co ty, przerabiałem to już wiele razy. Idź po Samarę. Stoję na czatach. - Wykonałam jego polecenie i próbowałam dostać się do pierwszego pomieszczenia, ale drzwi nie chciały się ruszyć. Pchnęłam je ponownie. Nic. Nawet nie drgnęły.
- Kto tam?! - usłyszałam wrzask Samary.
- Samara! - odetchnęłam.
- Milly! Pomóż mi! Ja zamarzam!
- Nic Ci nie jest?!
- Nie! Wydostań mnie stąd!
- Drzwi się zacięły! - mocowałam się z nimi dłuższą chwilę i nadal nic.
- Odsuń się. - odparł Harry. Odeszłam od niego, a on z jednego wykopu powalił drzwi na ziemię. Spojrzałam na niego zdziwionym, ale jednocześnie pełnym podziwu wzrokiem.
- Jak...? - zapytałam go, patrząc to na niego, to na drzwi.
- Lata praktyki. Później Ci opowiem.
- Halo! Pomożecie mi!? - krzyknęła Samara, zwracając na siebie uwagę. Moja kuzynka leżała na ziemi obwiązana sznurami, potarganymi włosami i porwaną bluzką przy szyi. Podbiegłam do niej i pomogłam się jej wydostać.
- Coś Ci zrobił?
- Prawie, ale znasz mnie.
- Chłopak się zniechęcił... - Westchnęłam.
- On chciał mnie zgwałcić, Milly. - mruknęła, płaczliwie.
- Jak on Cię tu sprowadził.?
- Szłam ze szkoły i mnie złapał... Wpakował do auta...
- To tyle czasu nie ma Cię w domu i Lottie się Tobą nie zainteresowała?! - zdziwiłam się, nieodpowiedzialnością mojej ciotki.
- Mama pojechała do Bradford. Wraca dopiero jutro.
- Mam nadzieję, że teraz znowu nie skłamiesz?
- Nie. Ja Cię przepraszam Milly, ja nie powinnam... - mówiła przez łzy, aż w końcu wtuliła się we mnie jak mała dziewczynka. Zaskoczona, tylko ją objęłam.
- Nic Ci nie jest, to najważniejsze. Będzie dobrze.
- Nie mów nic mamie, proszę.
- Spokojnie, ale coś za coś.
- Co masz na myśli?
- Powiesz prawdę na policji. - odparł Harry, dołączając do nas, ciągnąc Dean'a za sobą. Zostawił go pod ścianą i otrzepał ręce.
- Jak mam niby to zrobić?
- Nie wiesz jak składa się zeznania? - burknął.
 - No wiem...
- To w czym problem?
- Mama się wkurzy. I tak jest na mnie wściekła, bo zostałam zawieszona.
- Zawieszona? - Pokiwała głową.
- Wiem, że to wy na mnie nakablowaliście, ale należało mi się.
- Przynajmniej zgadzamy się w jednej kwestii. Jedźmy do domu. Ellie zdecyduje co będzie dalej.

***
Ciotcia Ellie była wzburzona całą sytuacją, a najbardziej faktem, że Lottie w ogóle nie wiedziała co się dzieje z Samarą. W tej chwili było mi jej żal. Całe szczęście, że mamy Harrego nie było w tej chwili u nas. Musiała coś pilnie załatwić i wyszła od nas wcześniej.
Ciotka pojechała tego wieczoru z Samarą do jej domu na noc, by być blisko niej i mieć pewność, że nic jej się nie stanie, a z Harrym zostaliśmy u mnie.
- To był bardzo ekscytujący dzień. - zadrwiłam, gdy razem na kanapie, okryci kocem, oglądaliśmy powtórkę The Graham Northon Show.
- Tak. - Harry ziewnął i wtulił twarz w moje włosy.- Pierwszy raz nie mam ochoty na seks. - stwierdził, po czym dodał. - Ale pewnie zmieni się to rano.
- Pewnie tak. - Uśmiechnęłam się i wlepiłam wzrok w jasny ekran telewizora, który rozświetlał pokój pogrążony w ciemności. - Dziękuję, że ze mną pojechałeś. Nie wiem jakbym sobie bez Ciebie poradziła.
- Nie ma sprawy. Jestem na Twoje zawołanie.
- Zostaniesz ze mną? Też się boję o swoje życie.
- No jasne. - Parsknął śmiechem. - Robisz genialną jajecznicę, a jutro pójdziemy na świąteczną randkę. Lepiej ciepło się ubierz, bo bez bitwy na śnieżki się nie obejdzie.
- Serio? Mamy po pięć lat?
- Może. - Uśmiechnął się pobłażliwie.
- Mogę Cię o coś zapytać? - Pokiwał głową. - Co kupiłeś mi na święta?
- Niespodzianka.
- No weź!
- Nie. Dowiesz się w pierwszy dzień świąt. Musisz jeszcze trochę poczekać.
- W wigilię jedziesz do Cheshire?
- Tak. Dawno tam nie byłem... Ale bez obaw. Wrócę do Ciebie.
- Cieszę się.
- A ty jaki masz dla mnie prezent?
- Nie powiem... Ale przyszykuj się na pełen odjazd. - powiedziawszy to, namiętnie i długo go pocałowałam.
- Hm... Nie mogę się doczekać... - mruknął i posadził mnie na swoich kolanach.
- Przecież nie masz ochotę na seks. - zauważyłam.
- Przy Tobie zawsze zmieniam zdanie.
- Doprowadzam Cię aż do takiego stanu?
- Czasami.
- Należy mi się nagroda. - stwierdziłam. - Obiecałeś mi dożywotni orgazm. Dotrzymuj obietnicy.
- No tak. Słowo to słowo. - Zaśmiał się, wyłączył telewizor, zerwał z nas kocyk, i poszedł ze mną na rękach do sypialni, gdzie po ciężkim dniu, działy się magiczne rzeczy...




---------------------

14 rozdział gotowy. :) Tak bardzo o niego prosiliście, i ttaaa dam! :) Mam nadzieję, że się spodobał, choć dla mnie zajebiste rzeczy będą działy się w następnym rozdziale ^^. Chyba wiecie o co mi chodzi... :) 

Jak wam minął pierwszy miesiąc szkoły? Mi bardzo szybko... Skupiłam się na nauce, pisaniu i jakoś to zleciało... A wam?

5 komentarzy = Nowy rozdział! :) 

Komentujcie <3 

Milly <3  

4 komentarze:

  1. Zajebiste *.*
    Już się nie mogę doczekać kolejnego <333
    Zapraszam do mnie :)
    http://loolopowiadaniao1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. kocham tego bloga! czekam na NN <3 bosski rozdział :* buziaki !!!
    przepraszam, że tak długo nie skomentowałam, ale komputer miałam popsuty i zdążyłam tylko u kuzynki przeczytać szybko ;)
    proszę o NN, widzę, że już długo nie dodajesz. Pamiętaj, że zawsze będę czytała Twojego bloga,ZAWSZE kochana ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny rozdział :D
    nie mogę doczekać się drugiego ;)
    czytam Twojego bloga, tzn przeczytałam całego w tę ndz, ale nie miałam jak dodać komentarza ;) i będę go czytała dalej, bo jest naprawdę ciekawy :D
    liczę na następny rozdział :* całuski!!! :* /
    /Ninka <3

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz jest moją zachętą do dalszego pisania :) <3