Tłumacz

czwartek, 23 stycznia 2014

Information :D

Kochani, na jakiś czas nie będę wstawiała postów na tego bloga. Aktualnie zajmuję się Angry i niezbyt mam czas na pisanie rozdziałów na tego bloga, ale na pewno na niego wrócę, gdyż mam pomysły na dalsze rozdziały, tylko muszę mieć czas na ich napisanie. :)

Peace. xoxo.

Milly <3

sobota, 11 stycznia 2014

CZĘŚĆ 2 Chapter 13

- Jesteśmy - oznajmił mi Harry, gdy tylko po ponad godzinnej jeździe, zatrzymaliśmy się pod domem Harrego w Cheshire. Od ostatniej mojej wizyty w tym miejscu, wystrój się zbytnio nie zmienił. Jedynie trawnik wokół domu został ścięty.
- Twoja mama nie będzie miała nic przeciwko? - spytałam, biorąc go za rękę.
- Nie ma jej. Pojechała do Gemmy na te kilka dni, kiedy będziesz u mnie - Harry uśmiechnął się lekko.
- Szkoda... Chciałam porozmawiać z nią na temat sukni ślubnej...
- Niedługo będzie w Londynie, więc i na to przyjdzie czas - Harry cmoknął mnie w czoło i wysiedliśmy z auta, po czym zabrał nasze rzeczy z bagażnika i poszliśmy do domu.
- Wracają wspomnienia - stwierdziłam z cichym śmiechem.
- Taak - Harry również się zaśmiał.- To tutaj połamaliśmy stół i zbiliśmy ulubione naczynia mamy.
- Byliśmy zbyt napaleni.
- Wakacje są od tego by szaleć, co nie?
- W pewnym sensie - Po otworzeniu drzwi, weszliśmy do środka, gdzie zostawiliśmy swoje torby w przedpokoju i od razu poszliśmy do kuchni, by coś zjeść, gdyż, iż, ponieważ nie jedliśmy śniadania. Harry wyciągnął z lodówki dużą miskę owoców leśnych, bitą śmietanę i czekoladę.
- Idealne zestawienie - pochwaliłam go, cmokając prosto w usta. - Wiesz jak mnie uszczęśliwić.
- To dopiero początek. Poczekaj na finał - Poruszał zabawnie brwiami i przenieśliśmy się na zewnątrz, gdzie słońce tego dnia dość mocno dawało się we znaki, a jego promienie wręcz parzyły.
Usiadłam na suchej trawie, niedaleko basenu, a po kilku chwilach koło mnie był i Harry.
Nasza rozmowa trwała bardzo długo. Wspominaliśmy najlepsze momenty naszej znajomości, pierwsze wrażenia... Gadaliśmy o wszystkim. Uwielbiałam dzielić się z nim swoimi spostrzeżeniami.
- Zaprosisz Lottie i Samarę na ślub, czy...? - zapytał mnie Harry, mocząc truskawkę w czekoladzie i zjadł ją w całości, pozostawiając w kącikach ust czekoladę. Zaśmiałam się na ten widok i pocałunkami mu ją starłam.
- Jak pysznie...
- Chcesz więcej? - Pokiwałam głową. - Ale jak odpowiesz mi na pytanie.
- Nie wiem, Harry. Lottie z Samarą w tym roku przegięły. Nie, nie zaproszę ich na ślub. Taka odpowiedź wystarczy? Jasna i zrozumiała?
- Naturalnie - Harry uśmiechnął się szeroko i zamoczył palec w czekoladzie, po czym wysmarował nim swoje usta. Wyglądał naprawdę przekomicznie! Pochyliłam się ku niemu i językiem zaczęłam zlizywać słodycz z jego ust i czasami zamieniałam to w pocałunek, taki z języczkiem, co bardzo podobało się Harremu.
- Teraz ja - przejęłam pałeczkę i nałożyłam trochę czekolady na swoją szyję. Harry z zadowoleniem się do niej przyssał. Jęknęłam z rozkoszą i odchyliłam głowę, by miał do mnie większy dostęp. Harry sunął ustami po mojej szyi, pozbywając się stopniowo czekolady, drażniąc mnie. To zaliczało się do droczenia! Harry na tym nie poprzestał. Loczek robił takie procesy z moim dekoltem, ustami i brzuchem.
- Idziemy do środka? - Pokiwałam głową. Harry podniósł mnie i w ślubny sposób poszedł do swojej sypialni. Położyliśmy się niemal od razu na łóżku i namiętnie pocałowaliśmy. W wampirzym tempie pozbyłam się jego koszulki i rzuciłam ją na podłogę. Jego mięśnie brzucha zapierały mi dech w piersiach. Harry był idealny. Inni mogli mu tylko pozazdrościć. Harry po kilku minutach ciągłego całowania, rozebrał mnie do bielizny i długo patrzył na moje ciało pożądliwym wzrokiem. - Jesteś taka piękna... Kocham Cię, skarbie.
- Ja Ciebie też. Tak bardzo... - Wplątałam palce w jego loki i z uśmiechem ponownie go pocałowałam.

***
Nigdy nie byłam bardziej szczęśliwsza. W końcu między mną, a Harrym było jak dawniej. Brakowało mi tego, i to cholernie.
- Serio? Chcesz zaprosić Nate'a i Corbin'a? - zapytałam ze śmiechem, gdy ustalaliśmy z Harrym wstępną listę na nasz ślub. - Chcesz by zdewastowali mi całą uroczystość?
- Bez przesady. To jest ślub ich najlepszego kumpla, nawet nie ważą się czegoś zepsuć - powiedział, śmiejąc się.
- Nie byłabym tego taka pewna - Westchnęłam.
- Nie dramatyzuj - Harry wyrwał mi z rąk listę gości.
- Co ty... - nie zdążyłam dokończyć, bo Harry mnie mocno pocałował. Przez chwilę protestowałam, ale potem uległam mu, jak to miałam w zwyczaju. Uśmiechnąwszy się szeroko, oddałam pocałunek i położyliśmy się na kanapie. Co chwila śmialiśmy się jak głupi i łaskotaliśmy się, co było jeszcze zabawniejsze.
Tą miłą atmosferę przerwało nam pukanie do drzwi. Harry w ogóle nie miał ochoty wstawać, więc zrobiłam to za niego. W podskokach podbiegłam do drzwi i je otworzyłam. W wejściu stała niewielka dziewczyna, w mniej więcej moim wieku, albo nawet młodsza. Miała prosto blond włosy, niebieskie oczy i duże, pomalowane na czerwono usta. Miała na sobie skąpą sukienkę w panterkę, czarne szpilki i długi płaszcz. Dziewczyna patrzyła na mnie chwilę, kompletnie zaskoczona.
- Kim... jesteś? - zadałam je pytanie, nie wiedząc, co powiedzieć.
- Mogłabym się o to samo zapytać - odparła, przyglądając mi się - Jest Harry?
- To zależy...
- Cara? - usłyszałam zdezorientowany głos Harrego za sobą i poczułam jak oplata mnie swoimi rękoma w talii. Chwila, chwila... On ją znał?
- Część, Harry! - dziewczyna od razu rozpromieniła się na jego widok.
- Harry, kto to jest? - spytałam swojego narzeczonego na ucho.
- To Cara, moja była - rzekł i cały się napiął.

~ Oczami Harrego ~

 
- Co ty tu robisz? - zapytałem blondynkę, która stała przede mną i Milly. - Nie spodziewałem się Ciebie tutaj.
- Przyszłam Cię odwiedzić... Ale nie wiedziałam, że będziesz miał gościa... - Tu spojrzała z niechęcią na Milly. Poczułem, jak moja narzeczona drży. Pogłaskałem ją uspokajająco po plecach. Pomogło, i Milly się opanowała.
- Po co? Zjawiłaś się raptem tak po trzech latach nieobecności?
- Może byśmy porozmawiali sam na sam, w cztery oczy? Nie lubię towarzystwa - odparła z cichym prychnięciem.
- Milly jest ze mną i ma prawo o wszystkim wiedzieć. - postawiłem na swoim.
- A to niby kim ona dla Ciebie jest?
- Narzeczoną - Milly wyrwała się do odpowiedzi i z dumą pokazała jej swój pierścionek. Milly załatwiła wszystko za mnie. Za to ją właśnie kochałem... Uwielbiałem patrzeć na nią, gdy jest o mnie zazdrosna...
- Widzę, że szybko się pocieszyłeś... Myślałam, że coś do mnie czułeś, Hazza...
- Czułem, ale po tym jak mnie zdradziłaś mówiłem Ci, że masz do mnie nie wracać...
- Ale Harry, byłam młoda i głupia... Wiesz, że ja Cię kocham? Nadal? Liczyłam, że jeszcze kiedyś się zejdziemy i naprawimy nasze błędy, które popełniliśmy.
- Nie nasze, tylko Twoje błędy. Ułożyłem sobie życie na nowo z Milly i to ona zostanie moją żoną, nie ty - Przytuliłem Milly i cmoknąłem ją w usta. - Teraz możesz już iść.
- Harry, znamy się dłużej, niż ty i ona...
- Nie, Cara. Chodziliśmy ze sobą niecałe trzy miesiące, a z Milly jestem już ponad rok. Różnica jest kolosalna.
- Kolosalna, ale uczuć nie zmienisz - stwierdziła, lekko urażona moimi słowami. - Mówiłeś, że mnie kochasz, że jestem najwspanialszą kobietą na świecie... Już o tym zapomniałeś?
- Nie myślę o Tobie od czasu zdrady. Zapomniałem o wszystkim, co nas łączyło i do tego nigdy nie wrócę. Jesteś dla mnie nikim - Ostatnie zdanie wręcz wycedziłem. Cara była naprawdę zdziwiona moimi słowami. Czego ona spodziewała się tutaj, po przyjściu? Że padnę przed nią na kolana, i będę błagał, by do mnie wróciła? Może o tym pomarzyć. - A teraz idź stąd i nigdy nie wracaj.
- W porządku. Myślałam, że jesteś inny, ale każdy jest taki sam! Jeszcze się doigracie, oboje! - krzyknęła Cara i pobiegła, kołysząc się na boki. Przez chwilę stałem otępiały, wpatrzony w miejsce, które opuściła, a potem zamknąłem drzwi, do których następnie przyparłem Milly.
- Wiesz co? - odezwała się Milly.
- Co? - zapytałem rozbawione, i musnęłam jej szyję swoimi wargami.
- Twoje byłe są jeszcze gorsze, niż Samara. Ta Cara jest wręcz... Psychiczna i odurzona Tobą.
- Kto nie jest - Wywróciłem zabawnie oczami i włożyłem dłonie pod jej koszulkę. - Może już o tym nie mówmy. Niech temat o Carze zajedzie na drugi plan.
- A co mi... proponujesz?
- Dokończyć to, co zaczęliśmy kilka minut temu. - I po tych słowach namiętnie ją pocałowałem i zabrałem w magiczny świat Harrego.

***
~ Oczami Milly ~

- Ty gotujesz? - zapytałam zdziwiona, wchodząc do kuchni następnego dnia rano w bieliźnie i w bluzie Harrego, która była na mnie o trzy - cztery rozmiary za duża, ale za to jaka ciepła! Wczoraj było wręcz parno, a tego dnia miałam aż ciarki od chłodnego powietrza.
Objęłam Harrego od tyłu w talii i z uwagą obserwowałam jak Harry przyrządza kurczaka.
- Wiesz... Dobry mąż musi umieć gotować - stwierdził, wręcz precyzyjnie ruszając patelnią.
- Dla mnie i tak jesteś idelany i dla mnie gotować nie musisz - mruknęłam i paznokciami delikatnie drapałam jego plecy. - Wolę Cię w moim łóżku... Nagiego... Cara musiałabyś walnięta, by Cię zdradzić.
- Cara była inna niż ty... Charakterem przypomina Samarę. Ledwo z nią wytrzymywałem.
- Domyślam się - Zaśmiałam się cicho.
- Naprawdę była nieznośna. Poprawiała mnie nawet podczas seksu!
- To jest już nie dopuszczalne - odparłam, śmiejąc się.
- To nie jest zabawne! - Harry odwrócił się i obejrzał  mnie całą - Uuu... Widzę, że ktoś tu dla mnie założył nową bieliznę... Podoba mi się. Załóż ją dla mnie na noc poślubną.
- Podczas niej nic nie będę miała, zapomniałeś? - Stanęłam na palcach i pocałowałam go krótko. Harry smakował kawą i miętą. Kochałam to zestawienie.
- No tak... Ale lubię z Ciebie zdejmować takie cudeńka, więc...
- Nie, nie - Pokręciłam głową.
- Ty bezduszna kobieto! - Harry przyciągnął mnie do siebie i złączył nasze usta w dłuższym, bardziej namiętnym pocałunku.
- Harry...
- Co?
- Kurczak - oderwałam się od niego i zdjęłam patelnię z ognia. - O mało nie spaliłeś naszego śniadania, geniuszu!
- Było mnie nie kusić - Harry skradł jeszcze jednego, szybkiego całusa i nałożył nam jedzenie na talerz, czego było naprawdę sporo i poszliśmy do salonu, gdzie zjedliśmy prawie wszystko, nie licząc moich nie dojedzonych resztek.
- Przyznam, że to było Twoje kolejne najlepsze śniadanie. Brawo, kochanie! - pochwaliłam go i poczochrałam po włosach.
- Ramsey może mnie ugryźć. Szef kuchni Styles wkracza na salony! - powiedział ze śmiechem.
- Gordon to przy Tobie pikuś - zgodziłam się z nim. - Harry, czy my w ogóle wybieramy się na bal jesienny?
- Chyba tak... Może tym razem wytrzymamy na nim dłużej, niż pół godziny.
- Kto wie... - Wzruszyłam ramionami. - Który dzisiaj jest?
- Pierwszy październik. Miesiąc ostatniego roku w liceum za nami. Zostało nam już tylko dziewięć miesięcy.
- Pocieszenie - Prychnęłam i od niechcenia spojrzałam na nasze talerze. - Hm... Gotowy na deser? - Spojrzałam na niego zachęcająco i uwodzicielsko, a palcami przejechałam po jego umięśnionym torsie. Harry załapał moją intrygę i rzekł.
- Właśnie zamierzam go zjeść - I posadził mnie na stole.

~ Oczami Harrego ~

Uwielbiałem się tak z nią bawić. Tym bardziej, że to ja miałem mieć głowę miedzy jej nogami...
- Chcesz to robić akurat tu? - zapytała mnie, zarzucając swoje włosy na drugi bok i rozłożyła nogi tak szeroko, jak tylko mogła.
Oto jej cipka okryta materiałem, była praktycznie przed moją twarzą. 


Cholera, Milly mnie pociągała, gdy była napalona.


- Nie muszę się zbytnio wysilać... - Pogłaskałem delikatnie wnętrze jej uda, na co Milly zadrżała. Uśmiechnąłem się lekko i patrząc głęboko w jej oczy, zacząłem całować jej uda, czasami je gryząc.asie dłońmi pozbyłem się jej bielizny i rzuciłem za kanapę, na której siedziałem. Obejrzałem jej centrum i westchnąłem z uwielbieniem. - Mhm... Takie cudo na deser... Już chcę dokładkę... - Milly zarumieniła się jak piwonia i wyczekiwała moich dalszych poczynań. Z uśmiechem rozszerzyłem jej wilgotne fałdki i liznąłem jej łechtaczkę przeciągle i dokładnie. Po ciele Milly przeszedł kolejny dreszcz podniecenia i odchyliła głowę do tyłu. Chwyciłem mocno jej nogi i przyssałem się do łechtaczki, a czubkiem palca drażniłem jej ciasne wejście. Milly wplątała palce w moje loki i obserwowała mnie z pożądaniem. Śmigałem językiem jak szalony po jej pięknej cipce, doprowadzając na skraj wytrzymałości. Widziałem, jak jej mięśnie nóg się napinają, a jej seksowny tyłek wiercił się. Trzymałem ją mocno za biodra i kontynuowałem pieprzenie językiem jej małą. Słyszałem jęki Milly raz za razem, które robiły się co raz głośniejsze. Wiedziałem, że zaraz dobije do szczytu, bo co chwilę szarpała moje włosy lub przyciągała moją głowę jeszcze bliżej siebie. - I jak..? Podoba Ci się?
- Oh, słodki jezu... To jest niesamowite - sapnęła Milly. - Zaraz dojdę...
- Tak, zrób to... - Wepchnąłem dwa palce do jej dziurki. Jej ścianki zacisnęły się wokół nich i gdy natrafiłem na jej czuły punkt, Milly zgięła się w pół i wykrzyczała swój orgazm. 


Gdy Milly po kilku minutach rozluźniła się, posadziłem ją na swoich kolanach i namiętnie pocałowałem.


Takie poranki to ja uwielbiałem...



---------------------------------
Witajcie!! To jest pierwszy rozdział Change My Mind w 2014!! Trochę tu mnie nie było... No, ale cóż, lepsze wielkie powroty, niż żadne xd
Mam nadzieję, że rozdział się podobał i do zobaczenia wkrótce! xoxo.

14 komentarzy
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Nowy rozdział!!! :* <3

Komentujcie <3

Milly <3