Tłumacz

wtorek, 27 sierpnia 2013

Chapter 8

- Czy to na pewno dobry pomysł? - zapytałam po raz tysięczny ciotkę, Georgię i Harrego, nerwowo poprawiając moją granatową sukienkę
- Bardzo dobry. - odparła Georgia, stawiając na stole butelkę szampana. Teraz marzyłam tylko o tym, aby wypić ją w całości. - Zobaczysz, uda się.
- Aby. - westchnęłam, padając na kanapę, obok Harrego. - Gotowy na szaleństwo?
- Zależy jakie. - Uśmiechnął się szeroko.
- Zbok. - Wywróciłam oczami i przeczesałam palcami jego włosy. - Teraz wyglądasz jak świeżo po seksie.
- Chciałbym zobaczyć jak ty wtedy wyglądasz... - mruknął i musnął wargami moją szyję.
- Harry, nie tu... - odepchnęłam go od siebie, nim mu uległam. - Później. Czeka nas misja na śmierć i życie.
- No tak... Trzeba  ujarzmić Twoją ciotkę i narwaną kuzynkę. Właśnie to chcę teraz robić. - Zaśmiałam się. On to potrafił znaleźć odpowiedni moment na żarty, ale jak niezwykle trafne...
- Po wszystkim wypijemy tego szampana.
- Chętnie Ci w tym pomogę, ale tylko w Twoim pokoju.
- Czy ty możesz przestać myśleć o seksie? - zapytałam, rozbawiona.
- Spójrz na mnie. - powiedział, wskazując na siebie. - Nastolatek, dziewiętnaście lat, wieczny imprezowicz i też ma swoje potrzeby.
- Wytrzymasz. Do balu zostało już kilka dni.
- No, jeśli będziesz paradować w takiej kreacji, to na pewno. - Ponownie się zaśmialiśmy i usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Zamarłam, ale próbowałam zachować spokój. Nigdy się tak nie bałam. No może tylko wtedy, gdy szłam na lekcje historii... Brrr.
Moja ciotka przygładziła swoją bluzkę i jako poprawna gospodyni, poszła otworzyć drzwi " gościom " , ale można ich tak nazwać. Wstałam z kanapy, a sekundę później Harry, obejmując mnie w pasie.
Nie minęła chwila, a ciocia Lottie i Samara, ubrana w wyjątkowo ładny strój , weszły do salonu. Samara wlepiła we mnie ten swój wściekły wzrok. Wiedziałam, że odstawiła się tak, tylko dla Harrego. Zawsze chodziła ubrana w bluzki z dużym dekoltem, choć nie miała piersi, lub piodrówki z pod których wystawał jej brzuch. Ale ona chyba nie spodziewała się, że ja dam tak łatwo jej wygrać. Uśmiechnęłam się złośliwie i puściłam jej oczko. To jeszcze bardziej ją wkurzyło, ale nie dała tego po sobie poznać. Jak ja kochałam grać ludziom na nerwach... Dostałabym za to Oskara!
- Dobrze, że przyszłyście. - powiedziała moja ciotka, zasiadając przy stole. - Częstujcie się. Georgia, Harry i Milly sami to ugotowali.
- Nie ma co, są bardzo zdolni. - zadrwiła ciotka Lottie, siadając na krześle. Ja i moja dwójka towarzyszy uczyniliśmy to samo. Z trudem powstrzymałam się od odpyskowania, ale dzisiaj wyjaśnialiśmy co innego. - Przez telefon mówiłaś, że to coś ważnego. Słucham.
- Więc... Może nie powinnam się wtrącać w życie Milly, ale uważam, że zaczynasz przeginać.
- W jakiej kwesti? Próbuję być miła. - Zdziwiła się. Prychnęłam, zwracając tym na siebie uwagę, ale tylko na moment.
- Niezbyt Ci to wychodzi. - szepnęłam, a Harry parsknął śmiechem. Spojrzałam na niego lekko wkurzonym i rozbawionym wzrokiem. On żeby powstrzymać dalszy śmiech, zaczął jeść sałatkę.
- Lottie, powinnaś przemyśleć swoje zachowanie. - kontyunowała ciocia Ellie. - Ranisz Milly. Samara nie jest jedyna w rodzinie.
- Troszczę się o Samarę i chcę by miała wszystko, co chce. - odparła, gładząc po włosach swoją córkę.
- Ale nie kosztem Milly, Lottie.
- A co ja jej takiego robię? Mogła przestać zadawać się z Harrym, ostrzegałam ją...
- A ja ostrzegam, że Samara przegra w tej walce. - odezwałam się, nim ugryzłam się w język. - Jeszcze nie wie, w co się wpakowała.
- Nie masz za grosz szacunku. - Parsknęła Lottie, a potem przeniosła wzrok na Harrego. - Co ty w niej widzisz? Ona chowa się przy Samarze. Dla mnie tylko udajecie, że jesteście razem. Chcecie tylko pogrążyć Samarę!
- Chce Pani się przekonać? - Harry podniósł pytająco brwi, a potem odwrócił się w moją stronę.
- Co masz na myśli? - Gdy z jej ust padło to pytanie, Harry wpił się we mnie swoimi wargami. Słyszałam jak Georgia zagwizdała, a ciocia Ellie się śmieje. Uśmiechnęłam się i oderwałam się od chłopaka. Samara miała łzy w oczach. Może Harry odrobinę przesadził, ale w tej chwili o tym nie myślałam. Moja kuzynka poderwała się, jednocześnie przewracając krzesło na ziemię i pobiegła do łazienki. Popatrzyłam na G, która przybiła ze mną i z Harry dyskretnie piątkę pod stołem. - Jesteście bezszczelni! Jak mogłeś, Harry?!
- Pokazałem jej, że ona nic dla mnie nie znaczy. Czy to tak trudno wam pojąć, że jest i będzie Milly?
- Tak! Bo ona jest nikim! - Ałć. To zabolało.
- Chyba ty. - wtrąciłam się. - To ty nic nie osiągnęłaś w życiu, a teraz starasz się by Samara robiła coś, czego nie potrafi!
- Jak śmiesz mi przerywać?
- Bo mam takie same prawo, co ty i nie będziesz mnie obrażać, i to w domu, którym mieszkam. Wasze plany zniszczenia mnie wam nie wychodzą. Mam przyjaciół, a Samara nikogo. Wychowałaś ją na dziewczynę, która puściłaby się, gdyby była pierwsza lepsza okazja.
- I ty mówisz o tych sprawach? - Założyła ręce na piersi i spojrzała na mnie z góry. - Twój były futbolista mówił mi co innego. - Zatkało mnie. Czułam jak, Goergia wymienia pytające spojrzenia  z Harrym. Tego jej nie mówiłam. Sara ma przynajmniej siedemnaście lat, a ty? W wieku piętnastu? I ty mówisz mi o puszczaniu się?
- Lottie, to nie Twoja sprawa. - warknęła ciocia Ellie.
- To ty o tym wiesz? A Harry?
- Wiem. - mruknął Styles. - Gdyby Pani rozróżniała gwałt od normalnego seksu, to może rozmawialibyśmy inaczej.
- Gwałt? - Wydawała się zakłopotana. Cholera... Co on jej nagadał.
- Tak.
- To i tak nie ma znaczenia. Mówisz mi o porządności, a sama nie jesteś lepsza.
- Jak go znalazłaś? - szepnęłam, tracąc cierpliwość.
- Wystarczyło tylko kilka telefonów i cała prawda wyszła na jaw.
- Myślisz, że tego chciałam? Że od tak weszłam mu do łóżka? Zgwałcił mnie. - Siedząca obok mnie Georgia, zadrżała. - A Samara niech lepiej na niego uważa, bo skończy tak jak ja. No chyba, że już to zrobiła, ale nie chce się przyznać, a ty sobie ostro przesadziłaś. Pożałujesz.
- Aż trzęsę się ze strachu. - Zaśmiała się gorzko.
- To lepiej się bój. - Wstałam z krzesła i wyszłam z salonu, kierując się do wyjścia.
- Co chcesz zrobić? - Ciotka Lottie dopadła mnie, nim otworzyłam drzwi.
- Idę na policję. Twoja Samara dostanie nauczkę na przyszłość.
- Nie zrobisz tego.
- Właśnie, że tak. - Po tych słowach dłoń ciotki mocno uderzyła mnie w twarz. Padłam na ziemię, waląc głową o kant ściany, i przed moimi oczami zawitała ciemność.

~ oczami Harrego ~


Gdy zobaczyłem to co zrobiła, nie wytrzymałem. Wszystkie uczucia jakie we mnie krążyły, wyszły na zewnątrz.
- Co Pani zrobiła?! - wydarłem się, klęcząc przy Milly. Dziewczyna wyglądała jak lalka. Nie ruszała się, nie dawała znaku życia. Myślałem już o najgorszym, ale jakoś nie chciałem w to wierzyć. - Georgia, dzwoń po karetkę! Kobieto, coś ty jej zrobiła?
- To, na co zasłużyła. - warknęła, a gdy chciała wyjść, powstrzymałem ją.
- Jeśli coś jej się stanie, nie wiem, choćby zwichnęła rękę, Samara nie będzie miała życia w szkole, a ja również złożę dodatkowe zeznania.
- Lottie, nie spodziewałabym się tego po Tobie. - powiedziała Ellie, pochylając się nad nieprzytomną Milly. - Zabierz Samarę, wynoś się z tego domu i nigdy nie przychodź.
- Z wielką chęcią! - krzyknęła i poszła po Samarę. Podniosłem Milly z zimnych płytek i położyłem ją na kanapie w salonie. Sprawdziłem jej puls, po czym odetchnąłem z ulgą. Straciła tylko przytomność.
- Milly... Obudź się. - potrząsłem nią delikatnie i poklepałem ją po policzkach. Jak można uderzyć członka rodziny? - Milly! Proszę... Otwórz oczy. Georgia, jedzie już ta karetka!?
- Linia jest ciągle zajęta! Każą mi czekać! - wrzasnęła z przedpokoju. Zakląłem pod nosem, waląc pięścią w zagłówek kanapy.
- Będzie dobrze, Harry. - uspokajała mnie Ellie. - Nic jej nie będzie.
- Plan nie wypalił. - mruknąłem. Szczerze przyznając : współczułem Milly. Miała pieprzniętą rodzinę, jedynie Ellie była normalna. To było chore.
- Nie prawda. - zaprzeczyła Ellie.
- Jak to? - spojrzałem na nią zaskoczony.
- Znam je i teraz Lottie sie podda. Nie pozwoli by Samarze coś się stało i żeby ją od niej zabrano.
- Czyli...?
- Tak, uwolniliście się od niej.
- Na pewno?
- Tak, a ode mnie macie pozwolenie na bycie razem.
- Dziękuję. - Dla Ellie mogłem być miły, ale dla tych dwóch suk, nigdy. Gdy wychodziły z domu, zmroziłem je spojrzeniem. Miałem ochotę je zabić, naprawdę!
W tym czasie Milly niepewnie się pode mną poruszyła.
- Milly? - zapytałem, patrząc na jej twarz. Powoli otworzyła oczy i cicho jęknęła.
- Co się stało? - spytała, macając się po głowie. - Auć.
- Lottie Cię uderzyła. Straciłaś przytomność. - wytłumaczyłem jej. - Jak się czujesz?
- Ehm... Nawet dobrze. - Milly podparła się na łokciach. - Tylko ta głowa...
- Wiem. Walnęłaś o kant ściany.
- Niezdara ze mnie. - Parsknęła.
- Nic Ci nie jest?
- Nie, ale teraz to na pewno muszę napić się szampana. - Zaśmialiśmy się. Pogłaskałem ją po włosach i pocałowałem w czoło.
- Martwiłem się o Ciebie.
- Niepotrzebnie. Przecież żyję. - Uśmiechnęła się lekko.
- Ten upadek wyglądał groźnie.
- I to jesteś ty? Harry Styles, który się boi?
- Ja się nie boję. - Prychnąłem rozbawiony. Nawet jak była lekko przyćmiona i nie wiedziała co mówi, była urocza. - Zmieniasz mnie.
- Jestem w Tym dobra.
- To prawda. - objąłem jej twarz dłońmi i złożyłem na jej ustach delikatny pocałunek. Nie ważne, że patrzyła na nas jej ciotka i jej najlepsza przyjaciółka. Potrzebowałem tego. Chciałem poczuć jej wargi na swoich.
- Oooo. - odparła Georgia, która zjawiła się w salonie. - Wyglądalibyście razem zajebiście na kartce świątecznej. - Ellie popatrzyła karcąco na Georgię.
- Słownictwo, młoda panno. - upomniała ją ciotka Milly. Parsknąłem śmiechem i zakończyłem pocałunek.
 - Karetka chyba nie będzie potrzebna?
- Jaka karetka?! - zapiszczała Milly, przestraszona.
- Żadna. I tak nie mogłam się dodzwonić na pogotowie. Wszystkie linie są przeciążone.
- I dobrze. Nienawidzę lekarzy.
- Serio? - zapytałem ją.
- Tak. Te strzykawki, igły, krew... Przerażają mnie!
- Strachliwa Milly. Pasuje Ci.
- Goń się. - pacnęła mnie w ramię. Zaśmiałem się.
- Milly, o co chodzi z tym futbolistą? - spytała Georgia, Milly. - Nic mi nie mówiłaś o gwałcie.
- Nie chciałam, bo się wstydziłam. To było naprawdę krępujące... Nie gniewasz się na mnie?
- Nie, ale taką rzecz mogłaś mi powiedzieć! Jestem Twoją przyjaciółką!
- Wiem, i przepraszam.
- Nie przepraszaj. - Georgia uśmiechnęła się do Milly. - Nie ma za co.
- To jak? Wypijemy lampkę szampana na poprawienie humoru? - zaproponowała Ellie. Wszyscy się zgodziliśmy i zajęliśmy uczczeniem tego fatalnego rodzinnego obiadu.



----------------
I jak? Podobał się? Wiem, że ostatnio piszę takie dość krótkie rozdziały, ale wydaje mi się, że wtedy się lepiej czyta :D Co sądzicie o tym rozdziale? Czy Lottie wreszcie odpuści, czy Samara ma plan B w zanadrzu? Wkrótce się dowiecie. :) 

Ludzie, już za 3 dni premiera This Is Us!!! Jestem podekscytowana i podjarana! Z kim się wybieracie? Z przyjaciółką, rodzicami, znajomymi... psem? xd Napiszcie mi w komentarzach :)

Za nim wstawię kolejny rozdział ( ale pierw muszę go napisać :) ) , poczekam na komentarze :) Komentujecie co raz częściej, ale wiadomo : Jako pisarka potrzebuję inspiracji :) Dawajcie mi swoje pomysły, śmiało! Ja przecież nie gryzę, chyba... ^^

Komentujcie <3

Milly <3

4 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Hey iza :-)
      Ps.super ten blog nigdy nie czytalam lepszego

      Usuń
  2. Super rozdział <33 Masz racje, jak są krótsze to sie lepiej czyta ;) Nie moge sie doczekać nexta ;* Ja nie ide na TIU chyba... :( Ale życze ci dobrej zabawy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zostałaś nominowana do Liebster Awards ! Więcej informacji na http://thewanted-onedirection.blogspot.com <3

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz jest moją zachętą do dalszego pisania :) <3