Tłumacz

poniedziałek, 2 września 2013

Chapter 9

Nazajutrz obudziłam się z ogromnym bólem głowy, który promieniował aż do kręgosłupa. Ciotka Lottie nieźle mnie urządziła? Ale żeby mnie uderzyć? Ona oszalała do reszty? Myśli, że nie odczuwam bólu?
Gdy w miarę się rozbudziłam, do mojego pokoju weszła osoba, ubrana w czarne rurki, zieloną obcisłą koszulkę i adidasy.
- Cześć. - Przywitałam się z Harrym, który usiadł na łóżku i cmoknął mnie w czoło. - Co ty tu robisz tak wcześnie?
- Jest dwunasta. - Parsknął śmiechem.
- Serio? - Pokiwał głową. - Nie mam ochoty wychodzić z pod kołdry... ale muszę.
- Po co?
- Chyba muszę jakoś wyglądać na balu jesiennym. Dziwnie by było zjawić się w szarym, porwanym dresie i trampkach na takiej dużej imprezie.
- Czemu nie? Możesz pójść nawet tak... - wskazał na moją piżamę. Miałam na sobie podkoszulek w paski i czarne bokserki. To nie był idealny strój, szczególnie w towarzystwie Harrego, który wiadomo o czym myślał i na co miał ochotę. Jednym słowem : Dawał wiele do myślenia. - Bardzo mi się w tym podobasz.
- Dzięki. - Uśmiechnęłam się i przyciągnęłam jego twarz do swojej. Harry pewnie tylko czekał na ten moment. Objął mnie w tali i posadził na swoich kolanach. Wplątałam palce w jego bujne loki, a on oblizał moje usta, rozchylił je i pogłębił pocałunek. Uczepiłam się jego mocnych ramion i dotykałam czubkami palców, skrawki jego skóry. Pod wpływem emocji, mocno ugryzłam jego dolną wargę, na co głośno syknął i przycisnął mnie do swojej piersi. Raptownie znalazł się nade mną i pozbył się górnej garderoby, po czym ponownie pocałował, nerwowo skubiąc moje ramiączka i od czasu do czasu zapięcie od beżowego stanika. Ja również zdjęłam z niego bluzkę i badałam jego tors. Nigdy nie miałam dość patrzenia na jego umięśnionego ciała, a zwłaszcza na tatuaże.
- Dlaczego nigdy nie mamy dość? - zapytałam go, gdy wreszcie oderwaliśmy się od siebie, co nie było łatwym zadaniem.
- Nie wiem, ale to chyba dobrze... - Usta Harrego przeniosły się na moją szyję, na której pozostawił po sobie ślad w postaci różowych plamek.
- Harry! - Zachichotałam, ale on nie przestawał. - Jak mam się z tym pokazać ludziom?
- Niech zobaczą, że masz chłopaka i jesteś tylko moja. - odparł, spoglądając na moją twarz z pod swoich rzęs.
- Więc... to oficjalnie?
- Ale co?
- Jesteśmy parą? - Podniosłam zagadkowo brwi.
- Tak... Czemu jesteś zdziwiona?
- Nie jestem. - skłamałam i ponownie zajęliśmy się całowaniem, lecz tym razem sielankę przerwała nam Ciocia Ellie. Gwałtownie oderwaliśmy się od siebie, a ja zasłoniłam się bluzką Harrego. - Ciociu! Dlaczego wchodzisz do mojego pokoju bez pukania?! Chcesz bym dostała zawału?!
- Myślałam, że spałaś, ale chyba Harry sprawił Ci niezłą pobudkę. Abyś tak szybko wstawała do szkoły. - Uśmiechnęła się szeroko. Harry ledwo powstrzymywał się od śmiechu.
- Ciociu... - warknęłam, mrużąc zabawnie oczy.
- Już dobrze, dobrze. Wychodzę, ale za godzinę ma być tutaj Georgia.
- Spoko, a teraz idź. - Ciocia zaśmiała się i wyszła z pokoju.
- Cholera... - Westchnęłam, a gdy chciałam wstać, Harry mnie powstrzymał.
- A kto powiedział, że ja skończyłem? - Uśmiechnął się szelmowsko i wpił się w moje wargi z ogromną siłą. Bez wahania poddałam mu się i miło spędziliśmy resztę południa.

***
- Ta Twoja Ciotka co raz częściej mnie zaskakuje. - twierdziła Debby z głośnym śmiechem, gdy opowiedziałam jej i dziewczynom historię z dzisiejszej wizyty Harrego. - Masz w drzwiach coś takiego, jak zamki?
- To Harry o nim zapomniał, a mi nie chciało się zamykać drzwi.
- To wy zaspokajaliście się, gdy ciotka była na dole? Brawo, Osbourne. Nie spodziewałabym się tego po Tobie. - odparła z podziwem Rose. - Muszę wypróbował ten trik u mnie.
- Ha ha, zabawne. - Prychnęłam i otworzyłam drzwi do lokalu mojej trzeciej ciotki, która miała całkiem przyzwoity sklep z sukniami na studniówki, bale i rożne okazje. - Cześć, Caroline!
- Cześć Milly! Wy pewnie na zakupy? - Caroline nas uścisnęła i przeszłyśmy do głównej części lokalu. Gdy zobaczyłam kto tam jest, od razu popsuł mi się humor. Na podeście stała Samara w odsłaniającej ciało sukni i na wysokich czarnych szpilkach z platformą. Wokół niej stały trzy koleżanki i ciągle prawiły jej wymuszone komplementy. Musiała zniżać się do takiego poziomu? Serio?
Gdy Samara zauważyła i mnie, jej entuzjazm opadł i zaczęła posyłać mi groźne spojrzenia. Georgia, żeby załagodzić sytuację, poprowadziła mnie na poszukiwanie idealnej sukienki. Z tego co wiedziałam, Harry lubił kolor różowy, więc zamierzałam szukać coś w tym odcieniu. Caroline dała mi kilka najnowszych kreacji do przymierzenia, a ja miałam kartę kredytować ciotki Ellie... Żyć i nie umierać,  prawda?
- A musi być koniecznie różowa? To kolor dla pięciolatek. - zapytała mnie Tina.
- Taak... - powiedziałam, ale na samym końcu sklepu zauważyłam piękną żółtą, wchodzącą w złoto sukienkę do ziemi z srebrnymi elementami przy biuście. Istne cudo!
Jednak udałam, że nie zwróciłam na nią uwagi i skupiłam wzrok na różowej sukni, która też była niczego sobie, ale nie równała się z tą złotą.
- Niech będzie ta. - chwyciłam kreację w biegu i poszłam do przymierzalni. Pozbyłam się swoich ubrań i narzuciłam na siebie sukienkę. Z suwakiem pomogła mi Caroline i po obejrzeniu się w lustrze, dołączyłam do pozostałych, weszłam na podest i obróciłam się w miejscu, jak mała dziewczynka. - I jak?
- Bosko. - stwierdziła Debby. - Kolor jest niesamowity i pasuje do Twojej sylwetki.
- Zgadzam się. - dodała Rose. - Ta Twoja Samara może Ci pozazdrościć, a Harry oszaleje. - Na te słowa moja kuzynka zmierzyła nas wzrokiem i zaczęła mówić coś do jej koleżanek. - Czy tylko ona mnie wkurza i mam ochotę ją zatłuc na kwaśne jabłko?
-Ja też. Żebyś widziała jak wczoraj lepiła się do Harrego na naszym obiedzie. Chyba czasami zapomina, że to ja jestem jego dziewczyną, a nie ona.
- Co?! - pisnęła cała czwórka, na co Caroline się zaśmiała i poprawiała suknię w niektórych miejscach. Samara również też to usłyszała i zaczęła podsłuchiwać naszą rozmowę.
- Ups... - mruknęłam.
- To wy już tak na poważnie? Od kiedy? - spytała mnie Georgia z szerokim uśmiechem.
- Od południa. - odparłam, patrząc w swoje odbicie i gładziłam suknię, delikatnymi i długimi ruchami.
- Gratulacje! - krzyknęła Tina, podekscytowana. - Trzymam za was kciuki!
- Dzięki. - uśmiechnęłam się lekko.
- Czy ja się przesłyszałam? Jesteście razem? - odezwała się niespodziewanie Samara, schodząc z podestu i podeszło do nas, głośno stukając przy tym swoimi obcasami. W jej oczach widziałam czystą wściekłość.
- Tak, i nic Ci do tego. - odpowiedziałam jej zgryźliwie.
- Czyżby? Lepiej uważaj, bo z łatwością Ci go odbiję. - na te słowa parsknęłam śmiechem.
- Z tymi złączonymi brwiami? Próbuj dalej. Harry zobaczył już jaka jesteś i wyrobił sobie zdanie na Twój temat.
- Zawsze mogę się zmienić, a wraz tym : Jego opinia.
- Powodzenia. - Parsknęłam.
- Nawzajem. - Prychnęła i wróciła do swojej świty.
- Jezu, jak ona gra mi na nerwach... - warknęłam, chwytając się za głowę.
- Nie myśl o niej. Czeka nas niezapomniany wieczór. - stwierdziła Rose, rozglądając się po sklepie, w którym roiło się od koloru i blasku sukien.
- Jak ja kocham bale! - Tina klasnęła w dłonie.
- Milly, będzie jakiś finał...? - zapytała mnie Debby, na co zarumieniłam się jak piwonia, a wszystkie wybuchły śmiechem. - No co? Tak tylko pytam? To jak?
- Nie wiem... Harry ciągle nalega, ale ja...
- Jeśli nie chcesz tego robić, powiedz mu to prosto z mostu. Nikt do takiego czegoś, nie będzie Cię zmuszał. - wtrąciła się Caroline, która najwyraźniej wiedziała o co chodzi.
- Znacie się niezbyt długo... A zresztą : To zdecydujesz. - dodała Debby. - Jakby coś to sobie trochę poczeka. Przecież też może się masturbować.
- O czym ty myślisz, Debby? - Tym razem to ja się zaśmiałam.  Czasami jest naprawdę miło wyjść na miasto z dziewczynami na wspólne zakupy, pogaduchy i na kawę. Ja, Debby, Tina i Rose nie najlepiej zaczęłyśmy, ale teraz wszystko między nami się ułożyło i jest całkiem w porządku. Aby tak to trwało do końca liceum.

~ Oczami Ellie ~


Dziewczyn nie było już jakiś czas. Nie martwiłam się o nie, bo Milly poinformowała mnie gdzie są i co robią. Porządna z niej dziewczyna. Całe szczęście, że wszystko ułożyło się po śmierci jej matki i, że wyszła z nałogu jakim jest alkoholictwo. Mało brakowało, a trafiłaby na odwyk. To by jej nie pomogło, wręcz przeciwnie : zdołowało jeszcze bardziej. Dobrze, że spotkała Georgię i teraz Harrego. To naprawdę miły chłopak. Polubiłam go, odkąd nakryłam go z Milly na obściskiwaniu się w salonie. Cóż... Ta dzisiejsza młodzież teraz inaczej pozbywają się swoich uczuć...
Gdy robiłam generalne porządki w całym domu, usłyszałam głośne pukanie. To na pewno nie była Milly, bo ma przecież klucze i nie był to Harry, bo wiedział, że Milly jest na mieście. Więc, kto złożył mi wizytę?
Odłożyłam ścierkę na szklany blat stołu i poszłam otworzyć drzwi. Ku mojemu zdziwieniu, stała tam Caroline z płachtą żółto - złotawego materiału.
- Witaj, Carr. Co Cię tu sprowadza? - spytałam, wpuszczając Caroline do środka. - I po co przyszłaś z suknią? Coś się stało?
- Nie, nie... - zaczęła, idąc do salonu i położyła swoje rzeczy na kanapie. - Dzisiaj była u mnie Milly z dziewczynami...
- To wiem... Co w tym dziwnego? W poniedziałek mają bal jesienny. - powiedziałam, siadając na zagłówku fotela.
- Ale była tam również Samara... - na dźwięk imienia mojej chrześniaczki, do głowy zaczęły przychodzić mi najgorsze scenariusze.
- Co ona znów wymyśliła?
- Zamierza zabrać suknię Millly. Chce ją pogrążyć. Podsłuchałam jej rozmowę.
- Stąd ta sukienka? - Pokiwała głową. - Samara co raz mnie zaskakuje, ale żeby zrobić takie coś?
- Jakbyś jej nie znała, Ellie. - Carr prychnęła. - O co jej w ogóle chodzi? Co ona ma do Milly?
- Poszło o chłopaka.
- Aaa... To już wszystko rozumiem. - odparła ze śmiechem. - Muszę lecieć. Jadę do ciotki w Cheshire.
- Ile mam zapłacić za suknię?
- Do będzie rekompensata, za to, że kiedyś mi pomogłaś?
- A co mam powiedzieć Milly? Przecież gdy się dowie, udusi Samarę gołymi rękoma.
- Udawaj, że nic nie wiesz. Proste, a w dzień balu zrobisz jej niespodziankę. Ciągle oglądała tę sukienkę i nie mogła oderwac od niej wzroku.
- Dzięki Ci, Carr.
- Nie ma za co. - Pożegnałam się z Caroline, i  ta wyszła z mojego domu.


Coś czuję, że szykuje się nowa, rodzinna draka.



-------------------------
Witam ^^ Oto 9 część :)

Oto zaczął się nowy rok szkolny. ;/ Pewnie nie jako pierwsza to mówię, ale nie chcę do niej iść! Chcę jeszcze odpocząć, a zwłaszcza teraz, gdy kilkanaście minut temu, dowiedziałam się, że moja najlepsza przyjaciółka wyjeżdża na drugi koniec Polski. Masakra jakaś... Płaczę jak bóbr i nie mogę się opanować. ;/ Będę za nią tęsknić. :( 

Ale oprócz smutania, podobał się wam rozdział? Bo mi nawet, nawet... a zwłaszcza fragment, gdy Harry i Milly są sam, na sam w pokoju... ^^. 

I proszę : Komentujcie! Każdy komentarz to dla mnie zachęta do dalszego pisania! To daje mi ogromną motywację!

Komentujcie <3 

Milly <3

P.S. Dziękuję za nominację do Libster Award :* W najbliższym czasie postaram się dodać notkę z tą nominacją <3

1 komentarz:

  1. Super <33 Nie moge sie doczekać nexta *.* Współczuje ci z powodu przyjaciółki ;/

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz jest moją zachętą do dalszego pisania :) <3