Tłumacz

sobota, 17 sierpnia 2013

Chapter 6

- Chciałem pogadać. - oświadczył.
- O tej porze?
- Czemu nie? - Wzruszył ramionami.
- Skąd wiedziałeś, gdzie mieszkam? - Oparłam się o framugę drzwi i czekałam na jego odpowiedź.
- Spytałem Pannę Blue.
- I od tak Ci powiedziała? - Zdziwiłam się.
- Wiesz... Jeśli wykorzystuję swój urok osobisty, każda jest moja.
- Zauważyłam to. - fuknęłam.
- Milly, to nie było to, o czym myślisz...
- Nie obchodzi mnie to. - Parsknęłam. - Potraktowałeś mnie podle.
- Wiem, i przepraszam. Tamta dziewczyna poprosiła mnie o pomoc z autem...
- Pomoc? Ty poszedłeś z nią za szkołę! Parking jest w drugą stronę! Myślałeś, że nie widziałam? To zabolało, palancie!
- Ty coś do mnie czujesz? - Popatrzył na mnie z lekkim uśmiechem.
- Nie, ale wykorzystałeś mnie.
- A ty zmieniasz temat.
- Nieprawda! Jestem na Ciebie wkurzona.
- Jest mi przykro. Żałuję, że to zrobiłem.
- Kłamiesz. - stwierdziłam, z prychnięciem. - Przepraszałeś mnie już tyle razy, że nie mam już ochoty Ci wierzyć.
- Mówię szczerze. - syknął.
- Udowodnij. - Harry tracąc cierpliwość, wszedł do środka, zamykając za sobą drzwi, po czym bez oporów, gorąco mnie pocałował. Z moich ust wyrwał się głośny jęk, a po ciele przeszedł długi dreszcz, co jeszcze bardziej zmotywowało Styles'a. Pchnął mnie na ścianę i zerwał podkoszulek, przez co pozostałam w samych leginsach i czerwonym, koronkowym staniku. - Harry, my...
- Nie możemy, wiem, ale zawsze można poszaleć bez seksu. - odparł, całując moją szyję i lekko się do niej przyssał.
- I to mi pasuje. - szepnęłam, między pocałunkami, w których zatraciliśmy się kompletnie. Wystarczyło kilka słów, a wszystko zmieniło postać rzeczy...
Rano obudziłam się na kanapie, otoczona ramiona Harrego i okryta kocem. Oboje byliśmy bez koszulek, przez co mogłam przyjrzeć się tatuażom chłopaka. Miał ich naprawdę dużo i niektóre mi się spodobały, a najbardziej motyl. Dotknęłam go czubkiem palca i zauważyłam, że Harry się uśmiechnął. Czuwał nade mną. Czułam to szczególnie, gdy próbowałam się ruszyć.
- Ał. To boli. - mruknęłam. - Nie jestem ze skały.
- Tobie też dzień dobry. - Uśmiechnął się szerzej. - Jest tu nawet wygodnie, wiesz?
- Bo to moja kanapa.
- Nie, bo ty leżałaś obok. - Zaśmiałam się cicho.
- Dlaczego wczoraj pomogłeś tej dziewczynie?
- Prosiła mnie o to, mówiłem Ci. - szepnął mi do ucha, a potem nadgryzł jego płatek. - A potem chciała się do mnie dobrać. To była intryga, podstęp, lub cokolwiek. Szkoda, że nie widziałaś, jak później naskoczyła na mnie Debby... Myślałem, że zabije mnie na miejscu.
- Należało Ci się. - przyznałam bez skrupułów.
- Wiem. - Westchnął i popatrzył na moją twarz. - Przepraszam, naprawdę. Nigdy więcej tego nie zrobię.
- Nie mów tak, bo znowu Ci uwierzę. Zaufania nie dostaje się w prezencie, Harry. Musisz się wysilić, zwłaszcza teraz.
- Rozumiem. Więc, może na początek naszej pięknej znajomości, zrobię nam śniadanie?
- Chętnie, tylko nie zrób sobie krzywdy. - Harry wywrócił oczami i przed wstaniem, pocałował mnie czule. - Tak nie robią znajomi. Zapomniałeś?
- Lubię łamać zasady. - Styles założył koszulkę i poszedł do kuchni. Zrobiłam to samo i oparłam się o blat kuchenny. Harry zachowywał się jak profesjonalista. Przypatrywałam się mu z ciekawością. - Gapisz się.
- Nie na co dzień widzi się mężczyznę, który umie poruszać się po kuchni.
- Imponuje Ci to?
- Bardzo. Kucharze są seksowni.
- A nie sportowcy? Te mięśnie, popisywanie się, jaki to ja jestem zajebisty... - Zaśmialiśmy się.
- Byłam z futbolistą i to nic fajnego. - powiedziałam z westchnieniem. - Mogę Cię o coś zapytać?
- Zależy, o co. - Harry oderwał wzrok z patelni i przeniósł go na mnie.
- To nic osobistego.
- To mów.
- Co ty robiłeś tak późno pod moim domem?
- Byłem na spacerze. Ciągle myślałem o Tobie i nogi samego pokierowały mnie do Ciebie.
- Słodko. - Ponownie się zaśmialiśmy. - I co dalej? Co powiemy w szkole?
- Nic.
- Jak to nic? Może znów nie będziesz ze mną rozmawiał?
- Robiłem tak tylko dlatego, bo po tej imprezie miałem wyrzuty sumienia, a teraz sprawy się zmieniły.
- Co zamierzasz... - Harry przerwał moje pytanie, namiętnym całusem. Uśmiechnęłam się lekko, i odwzajemniłam pieszczotę.
- Teraz ja mogę Cię o coś zapytać?
- Jasne. - szepnęłam, odrywając się od niego.
- Chodzi o... seks.
- Ehm... - Trochę mnie zaskoczył, ale prędzej czy później i tak musiała bym mu o tym powiedzieć. - Miałam wtedy piętnaście lat. Byłam młoda, głupia i pijana. Ten futbolista to wykorzystał, a potem mnie zostawił.
- Czy on Cię...?
- Nie wiem czy to można nazwać gwałtem.
- Chciałaś tego?
- Nie. Która dziewczyna chce stracić dziewictwo tak wcześnie?
- Ktoś o tym wie?
- Prócz Ciebie i ciotki, nie. Nie chciałam nic nikomu mówić. To krępujące.
- Kolesiowi należy się niezły wycisk za to, co Ci zrobił. Sukinsyn.
- Lepiej o tym zapomnieć i do tego nie wracać. Już się z tym pogodziłam.
- Mało, która wyrzuca takie coś ze swojej głowy, od tak.
- Ja jestem inna.
- I to mi się w Tobie podoba, Panno Osbourne. - powiedziawszy to, zajął się gotowaniem śniadania.

***
- Harry... Przestań! - Zaśmiałam się cicho pod nosem. Styles'owi po jakimś czasie, znudziło się pisanie zaproszeń i zaczął całować moją szyję z nudów. - Musimy to skończyć.
- Mamy czas. - mruknął i siłą położył mnie na kanapie. Wplątałam palce w jego loki i przyciągnęłam jego twarz do swojej. Harry usiadł na mnie okrakiem, a ja jednym pociągnięciem pozbyłam się jego bluzki. Chwilę później zrobił to samo, tylko powoli, by się ze mną podroczyć. Gdy byliśmy bez ubrań, lubiłam patrzeć na jego umięśniony tors i tym bardziej go dotykać. On natomiast obserwował moją twarz lub... piersi. Jak typowy samiec alfa, myślał tylko o jednym.
- Ej, oczy mam tutaj. - odparłam z chichotem. Harry posłusznie przeniósł wzrok. - Od razu lepiej.  - On parsknął śmiechem i pocałował. Objęłam jego szyję rękoma, a gdy on chciał zabrać się do odpinania moich guzików od spodni, usłyszeliśmy chrząknięcie. Oderwaliśmy się od siebie jak oparzeni i ujrzałam moją ciotkę, która opierała się o ścianę i obserwowała nas z delikatnym uśmiechem. Zarumieniłam się, a Harremu zrobiło się głupio. Komu by nie było?
- Nie miałabym nic przeciwko temu, ale gdybyście nie robili tego na kanapie w salonie.
- Dzień dobry, Pani Osbourne. - przywitał się z nią Harry, zakładając na siebie górną część odzieży na siebie.
- Mów mi Ellie. Jestem za młoda na panią. - stwierdziła, a ja się ubrałam.
- Miałaś być wieczorem. - powiedziałam.
- Myślałam, że spędzimy trochę czasu razem, ale chyba najwyraźniej wam przeszkodziłam.
- Pisaliśmy zaproszenia na bal jesienny.
- To teraz tak się to robi? Kiedyś wyglądało to zupełnie inaczej.
- Mieliśmy przerwę. - mówiąc to, Harry zaśmiał się. Dźgnęłam go dyskretnie palcem w brzuch i trochę się uciszył.
- Nie będę wam zawracała głowy, ale lepiej idźcie na górę. Harry, zostaniesz na obiedzie?
- Nie będę się narzucał.
- Ale ja nalegam. Milly pewnie popiera moje zdanie.
- Jak chcesz to możesz zostać. - zwróciłam się do niego. - Ciocia robi genialnego kurczaka.
- To zostanę. - Uśmiechnął się, pomógł mi zebrać papeterię i poszliśmy do mojej sypialni. Po wejściu do niego, odłożyłam wszystkie rzeczy na biurko i popatrzyłam na Harrego. - Poczułem się dziwnie, a ty?
- I to bardzo. Przyłapała nas. Rzadko mi się to zdarza.
- Ale przyjęła to na luzie. - chłopak objął mnie w pasie.
- Jest wyluzowana, i lubi Cię. Doceń to.
- No wiem. Czeka mnie rodzinny obiad. To zaszczyt. - Zaśmialiśmy się.
- A żebyś wiedział. Skończmy te zaproszenia, proszę. Pani Blue w nas wierzy, a zostało nam już nie wiele do końca.
- Zauważyłaś, że gdy zostajemy sami, to ciągle jesteśmy bez ubrań? - zmienił temat, podnosząc zagadkowo brwi.
- Jesteśmy dopiero na etapie góry, a gdyby nie ciotka, przeszlibyśmy do drugiej bazy.
- Z Tobą chętnie zaliczyłbym wszystkie.
- Mamy czas. - zacytowałam go.
- To może po balu? - zaproponował.
- Skąd wiesz, że w ogóle na niego pójdę?
- Tak na serio? To właśnie Cię zaprosiłem. - Zatkało mnie. On mówił poważnie? - Więc... Pójdziesz ze mną na bal?
- Co chciałbyś usłyszeć?
- No... Że tak. - wydawał się rozbawiony.
- To w takim razie... Zgadzam się, ale nie zapominaj, że ty też pomagasz mi w organizacji balu.
- Wiem.
- Masz się spisać, bo za drugim razem nie będę taka łaskawa i miła, jak teraz.
- Już się boję. - Parsknął i cmoknął mnie w czubek nosa.

- Smakuje Ci jedzenie? - zapytała Harrego, ciocia, gdy byliśmy w trakcie posiłku.
- Bardzo. Szczególnie ten sos. - odparł.
- Jest on mojej własnej roboty. - pochwaliła się. Tylko tego mi brakowało, żeby ciotka nawijała o swoich zdolnościach kucharskich. Mam tego tematu powyżej uszu.
- Jest wyśmienity. - Chłopak jednak znosił jej gadanie. To już coś.
- Cieszę się. Skończyliście pisać już zaproszenia?
- Tak. - zabrałam głos, jedząc jednocześnie kurczaka z ryżem. - Mój nadgarstek zalicza się do amputacji.
- Chciałabym porozmawiać z wami o sytuacji, która miała miejsce w salonie. - Spojrzałam na Harrego, a ten tylko puścił do mnie oczko. Czy on zawsze musi mieć aż tak lekkie podejście do takich rzeczy? - Mam nadzieję, że wiecie co robicie?
- Tak. - odpowiedzieliśmy równocześnie.
- Jesteście już pełnoletni, ale nie chcę bawić dziecka tak wcześnie...
- Spokojnie ciociu! - przerwałam jej, o mało co nie dławiąc się jedzeniem. - Nie rozpędzaj się tak. My znamy się dopiero od ponad miesiąca. Dlaczego Ci to w ogóle przyszło do głowy?
- Bo wiesz jaka jest młodzież w tym wieku.
- Ja taka nie jestem i po za tym potrafię powiedzieć, nie.
- To dobrze. I nie bójcie się : Nikomu nic nie powiem. Udam, że tego nie było i spróbuję o tym zapomnieć.
- Super. - Prychnęłam, choć wiedziałam, że i tak będzie mi to wypominać.
- A tak ogółem : wychodzę. Idę do Lottie wyjaśnić tą sprawę z imprezą.
- Pozdrów ją ode mnie. - zadrwiłam. - I dodaj, żeby lepiej dbała o Samarę, bo drugi raz jej nie pomogę.
- Wiesz, że muszę dowiedzieć się prawdy, Milly.
- Właśnie Ci ją mówię! W tej sytuacji, wierzę temu facetowi.
- Chcę znać jej wersję. Może akurat teraz będzie mówiła prawdę?
- Tsa... Będzie kłamać, na stówę, albo będzie udawać niewiniątko, aby tylko nie poniosła odpowiedzialności.
- To w końcu ona. - Ciocia zabrała nasze talerze i poszła je umyć, a ja z Harrym udaliśmy do mojego pokoju.
- Samara zawsze taka jest? - spytał mnie Harry.
- Tak. - westchnęłam i siadłam na łóżku. - Połowę jej wyskoków brałam na siebie. Dlatego mam taką opinię, a nie inną u Lottie.
- Nie powinnaś tego robić.
- Wiem, ale teraz będzie inaczej. - Przez chwilę się nie odzywaliśmy. - Jak to się stało, że spędziliśmy dzień bez kłótni i obrażania się?
- Nie wiem, ale to już jakiś sukces. - Harry położył się na mnie. - Ale bez całowania nie potrafimy wytrzymać choćby minuty. - Uśmiechnęliśmy się i nasze wargi połączyły się w powolnym i głębokim pocałunku. Przeszliśmy się na środek łóżka i mocna przytuliliśmy. Wszystko szło po naszej myśli, gdy nagle usłyszałam głośny krzyk ciotki.
- Wychodzę! Bawcie się dobrze! - Oderwałam się od Harrego, zdesperowana. Założę się, że robi to specjalnie, aby mnie wkurzyć.  Harry natomiast ledwo powstrzymywał się od wybuchu śmiechu.
- Powinnam załatwić sobie dźwiękoszczelne drzwi ze stalowymi zamkami. Inaczej wyprowadzam się do piwnicy.
- Z tymi drzwiami to dobry pomysł. Nawet się do nich dołożę. - W końcu się zaśmiał, po czym powróciliśmy do naszej ówczesnej, ulubionej czynności. 



---------------------
Jest i 6 :) Ktoś w ogóle czyta tego bloga? Bo mam wrażenie, że nie . ;( Dajecie tak mało komentarzy i nie wiem, co sądzicie o poszczególnych rozdziałach. Za nim wstawię 7 część, chcę zobaczyć komentarze! Może proszę o zbyt wiele, ale to nie jest dla mnie, naprawdę ważne. :)

A poza tym, mam mega podjarę. Dlaczego? Bo za rok jadę do Londynu! Cieszę się jak cholera i nie mogę się doczekać, gdy zobaczę, gdzie pierwsze kroki stawiali nasi chłopcy. <3

Komentujcie <3

Milly <3

5 komentarzy:

  1. super rozdział !! I masz wielkiego farta ze jedziesz do Londynu

    OdpowiedzUsuń
  2. fajny blog ! czekam na kolejny rozdział!!

    OdpowiedzUsuń
  3. fajny rozdział czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  4. Super <33 Ja czytam tego bloga :D ! Zazdroszcze ci, że jedziesz za rok do Londynu. Ja jade chyba za 2-3 lata, bo u nas w gimie ( jeszcze nie jestem, ale za rok będe xd. I nie do końca u nas, bo w sąsiedniej wsi, ale nie ważne xD ) są wycieczki do Londynu i wgl. <33 Czekam na kolejny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Mega fajny blog :* ja właśnie nie dawno zaczęłam czytać tego bloga :D jak ja ci zazdroszczę że jedziesz do londynu , nie kazdy moze tam pojechać :) moze ja tez kiedyś pojade , również chciałabym zobaczyć gdzie 1D stawiało pierwsze kroki :* czekam na nn rodział :)
    ps. zapraszam na mojego bloga jest on o dwóch dziewczynach które wyjeżdają do londynu i , przez przypadek spotykają zespół One Direction, może ci się spodoba :)
    http://one-direction-in-our-life.blogspot.com/2013/08/rozdzia-5.html

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz jest moją zachętą do dalszego pisania :) <3