Lecz przeżyłam poniedziałkowe starcie z rzeczywistością. Tak jak podejrzewałam, Harry się do mnie nie odzywał. O co mu chodziło? Jeśli mnie nie lubił, mógł mi to po prostu powiedzieć! Najbardziej zdziwił mnie fakt, że rozmawiał z Samarą! Wszędzie chodzili razem! On był niemożliwy! Co chciał dzięki temu osiągnąć? A może odpowiedź była jasna jak słońce? Albo zrobiliśmy coś po pijaku, albo się wygłupiłam i nie chce się ze mną zadawać. Co jak co, ale to, powinniśmy sobie wyjaśnić, bo nie chciałam żyć w nie wiedzy.
Przez następne dni, nie zawracałam sobie głowy ani Harrym, ani Samarą. Mówiąc prosto z mostu : Miałam ich gdzieś. Byłam zajęta dopracowywaniem festynu i balu jesiennego, który zbliżał się wielkimi krokami. Te dwie uroczystości zapowiadały się na całkiem udane. Ja i Georgia wynajęłyśmy już salę na bal, która spokojnie mogła pomieścić wszystkie klasy z naszej szkoły. Moja ciotka zajęła się znalezieniem osoby, która zrobi i przywiezie jedzenie oraz ludzi od elektryki.
Sprawa z Samarą zrobiła się bardzo nieciekawa. Ciotka Lottie zawiadomiła policję o próbie gwałtu, choć Samara była sama sobie winna. Ona mówi, że tego nie chciała, a on, że Samara wyciągnęła go z klubu i chciała to z nim zrobić. Komu teraz wierzyć? Kłamliwej i zadufanej w sobie Samarze, czy jakiemuś zboczeńcowi?
- Milly, ubieraj się szybciej! Zaraz musimy być pod szkołą! - krzyknęła Georgia, która czekała na mnie od kilkunastu minut w przedpokoju. Dziś była sobota, dwudziesty czwarty września i długo wyczekiwany festyn! Obejrzałam się ostatni raz w lustrze, spakowałam najważniejsze rzeczy do torby i zeszłam do Georgi. - Wow! Wyglądasz bosko! Styles oszaleje!
- Mam go głęboko. - odparłam. - To jest nasz dzień i nasza pierwsza impreza, urządzona przez nas, same!
- Musicie wznieść toast! - dołączyła do nas moja ciotka, ubrana w ołówkową spódnicę, białą koszulę i wysokie szpilki. Wzięłyśmy z blatu, trzy pełne kieliszki mojego ulubionego i Georgi szampana. - Życzę wam dalszych sukcesów w tym co robicie i aby bal jesienny był tak samo zjawiskowym wydarzeniem. - Stuknęłyśmy się kieliszkami i wypiłam całą jej zawartość duszkiem.
- Dobra, dosyć. Nie chcę się upić. - mruknęłam ze śmiechem. - Zbierajmy się. Za chwilę musimy być na miejscu, inaczej Pani Blue nas zamorduje.
***
Gdy zajechałyśmy pod szkołę, wszystko wyglądało tak, jak sobie wymarzyłyśmy. Dekoracje, scena, stół z jedzeniem... Były one na swoim miejscu. Byłam z siebie i mojej przyjaciółki dumna, ale gdy zobaczyłam dwie konkretne osoby, zrobiło mi się niedobrze. Harry stał z Samarą i oboje rozmawiali z ciotką Lottie. Dziewczyna była ubrana w zieloną, neonową sukienkę, która ledwo zasłaniała jej masywne uda, a on miał na sobie czarne rurki, białą koszulę z odpiętymi, dwoma pierwszymi guzikami przy torsie i brązowe buty. Udałam, że nie zwróciłam na nich uwagi, ale poczułam jego wzrok na swoim ciele.
Raptem dostałam olśnienia. Przypomniałam sobie to, co działo się na domówce u Harrego. Przegrałam zakład, tańczyliśmy i całowaliśmy się, i to na poważnie. Prawie doszło do czegoś więcej. Teraz go rozumiałam! Moja mina była nieodgadniona, a wzrok miałam wlepiony w ziemię.
- Milly! Co jest?! - Georgia szturchnęła mnie w ramię.
- Ja pamiętam, G. - szepnęłam jej na ucho, patrząc ukradkiem na Styles'a. On też mi się przyglądał, tylko mniej dyskretnie i nie słuchał paplaniny matki Samary.
- Co? Z tej imprezy? - Pokiwałam głową.
- Mało brakowało, a my byśmy... - zaczęłam, ale urwałam w połowie zdania.
- Że co? Wy o mało się nie bzyknęliście?
- Dlatego się do mnie nie odzywał. - złapałam się za głowę. - Boże...
- Nie myśl teraz o tym. Zaczyna się. - Georgia wskazała na Pannę Blue, która właśnie wchodziła na scenę z mikrofonem w dłoni.
- Witam wam moi drodzy uczniowie i rodzice! To już kolejny festyn powitalny w historii tej szkoły. W tym roku jest on wyjątkowy, bo urządziły go moje dziewczyny : Georgia Rose i Milly Osbourne. Wielkie brawa dla nich! Zaplanowały i zorganizowały to zupełnie same! - Ponownie czułam, jak Harry próbuje zwrócić na siebie moją uwagę, ale ja się nie dałam. - Bawcie się dobrze!
Nie wiedziałam, że sprawy zrobią taki spory obrót. Cholera, ja prawie poszłam z nim do łóżka, po kilku dniach znajomości! A Harry tak bez szczelnie kłamał mi w żywe oczy! Dupek!
Uroczystość mijała w najlepsze. Ciągle dostawałyśmy z Georgią pochwały i Pani Blue przedstawiała nas, swoim znajomym, a gdy wreszcie nasz zespół przestał grać i puszczono muzykę z płyt, zaczęliśmy tańczyć. Jednak kątem oka, ciągle patrzyłam na Harrego, który robił to samo, kiedy tylko mógł. W którymś momencie, Samara zauważyła na co się tak patrzy. Wściekła, przyciągnęła usta Harrego do swoich i zauważyłam zwycięski uśmiech ciotki Lottie.
Wtedy coś we mnie pękło. Odeszłam od Debby, Rose, Tiny i Georgi, tłumacząc się bólem brzucha i pokierowałam się na tyły szkoły. Czy ja byłam... zazdrosna? Bolało mnie, że ignoruje to, co się między nami wydarzyło, a teraz to wszystko... Czy to nie była właśnie zazdrość? On nie miał uczuć. Nienawidzę go!
- Milly! - słysząc jego głos, przyśpieszyłam swoje ruchy jeszcze bardziej.
- Zostaw mnie. - warknęłam, na tyle głośno, by mnie usłyszał. - Nie chcę z Tobą rozmawiać.
- Ale o co Ci chodzi!? Milly! - Ja jednak nie reagowałam i szłam dalej. - Milly!
- Co?! - Odwróciłam się, a potem wszystko potoczyło się bardzo szybko. Chłopak objął mnie i wpił się z całej siły w moje wargi. Na samym początku byłam zaskoczona. Styles pierw całował Samarę, a teraz mnie? To nie było fair w stosunku do mojej kuzynki. - Harry...
- Bądź cicho i całuj. Wiem, że tego chcesz. - Chciałam, i to nie wiedział jak bardzo. Zarzuciłam ręce na jego szyję i odwzajemniłam pocałunek. Styles przyciągnął mnie do swojej piersi i nie zamierzał puszczać. Był jak zachłanne dziecko, które chciało więcej, niż dostało.
- Co jest między wami? - zapytałam go, gdy przeniósł się na moje policzki, a później obojczyki.
- A co? - Uśmiechnął się i spojrzał mi głęboko w oczy.
- Bo jeśli jesteś z Samarą...
- Ja i ona? - Zdziwił się.
- Tak. Pasujecie do siebie. Oboje jesteście kłamliwi.
- A to niby dlaczego? - Prychnął i pchną mnie na ceglaną ścianę szkoły.
- Czemu nie powiedziałeś mi, że pamiętasz wszystko, co się działo wtedy u Ciebie w domu? Myślałeś, że...
- Nie chciałem Ci tego mówić, bo prawie Ci zaliczyłem, a chciałem to zrobić.... i ledwo się powstrzymałem.
- To czemu...
- Cię unikałem? Proste, bo to co się stało wydarzyło, było głupie.
- To co ma do tego Samara?
- Zadajesz za dużo pytań. - Parsknął.
- Chcę wyjaśnień i tyle.
- Samara uczepiła się mnie jak rzep, psiego ogona. Myśli, że z nią będę, ale ja jej nie chcę, a ten pocałunek : Sam się tego po niej nie spodziewałem.
- Ona się w Tobie zakochała, głąbie! Teraz nie odpuści, dopóki nie wygra! Co z tym zrobisz?
- Harry!? - jak na zawołanie, usłyszałam jej głos. Popatrzyłam spanikowana na chłopaka.
- Niech zobaczy, że myślę tylko o Tobie. - Harry położył dłonie na mojej tali i namiętnie pocałował. Tym razem bardziej się wczuliśmy.
- Co ty robisz, Harry!? - pisnęła Samara, która wyłoniła się zza budynku. Harry jednak nie zareagował i całował mnie dalej. - Milly?! Ty i on? - Samara odepchnęła Styles'a ode mnie. Ona to dopiero była zazdrosna. - Dlaczego mi to robisz?! Pomyślałaś o mnie?
- Byłam pierwsza. - odparłam, poprawiając włosy.
- Ale on miał być mój! Tylko mój!
- Samara... Nic z tego nie będzie. - odezwał się Harry. - Nie czuję tego do Ciebie.
- Co? - jej głos się zatrząsł. Była bliska płaczu. - Mówiłeś przed mamą, że między nami są dobre stosunki...
- Miałem na myśli znajomość, a nie miłość. Przykro mi.
- Co jest takiego w Milly, czego ja nie mam?!
- Jest... inna niż wszystkie dziewczyny.
- Inność jest nudna. Nie wolisz zwariowanej przygody?
- Może poczekać, a jeśli przygoda, to tylko z nią. - Na dźwięk tych słów, zrobiło mi się ciepło na sercu.
- Och... Dlaczego ja nigdy nie mam szczęścia, a ty tak? - Samara zerknęła na mnie, zaszklonymi oczami.
- Ej, nie płacz. - powiedziałam. - Jest naprawdę wielu chłopaków na tym świecie i na pewno znajdziesz tego jedynego, a poza tym, masz czas. Nie musisz się spieszyć.
- Serio?
- Serio. - uśmiechnęłam się. - Wracajmy na festyn, pewnie nas szukają.
- Milly... Chciałabym Cię przeprosić. Zresztą Ciebie też, Harry. Niezbyt pamiętam co się działo wtedy w piątek, ale musiałam dać wam popalić.
- Nie było tak źle. - Machnęłam ręką. - Chodźmy.
- Milly! Harry! Dobrze, że jesteście! - krzyknęła Pani Blue, uradowana. - Milly, miałam przynieść Ci listę gości na bal jesienny. Oto ona. - Kobieta wręczyła mi plik kartek A4.
- ile osób łącznie będzie? - spytałam.
- Ponad sześćset.
- Słuchałam? - pisnęłam. - Sześćset?
- Dlatego poprosiłam do siebie również Pana Styles'a. Pomożesz Milly w pisaniu zaproszeń. Chcę je mieć na poniedziałek na swoim biurku. Więc, musicie się jutro spotkać i załatwić to za jednym zamachem. Zgadzacie się? - Pokiwaliśmy głowami. - Świetnie. Zaraz przyniosę wam papeterię.
- Ma Pani tego aż tyle?
- Wiesz... Niektóre zostają z poprzednich lat. - powiedziawszy to, poszła do szkoły. Gdy spojrzałam na Styles'a i zobaczyłam coś, czego w ogóle się po nim nie spodziewała. Harry rozmawiał z jakąś pierwszoklasistką, aż w końcu jego dłoń wylądowała na jej plecach i zaprowadził zza szkołę.
- Niemożliwe. - szepnęłam sama do siebie. Dlaczego tak szybko mu wybaczyłam? Co za palant! Niech się ode mnie odpieprzy, raz na zawsze!
Zauważyła to również Georgia i dziewczyny. Podbiegły do mnie, stukając przy tym głośno obcasami.
- Czemu Cię tak potraktował? - zapytała mnie Debby, wściekła. - Dupek! Cholerny dupek!
- Chodźcie do niego. Jak ma zaraz nawciskamy frazesów, to aż wyjdą mu uszami. - wysyczała Tina i ruszyła przodem, a za nią Debby i Rose.
- Nie przejmuj się nim. - powiedziała mi Georgia. - Nie zasługuje na Ciebie.
- Ale to boli. Nawet nie wiesz jak bardzo. - szepnęłam, i wtuliłam się w przyjaciółkę.
- Wiem, Milly. - G. pogłaskała mnie po ramieniu. - Jeszcze przyjdzie do Ciebie z podkulonym ogonem.
- Czemu tak sobie ze mną pograł? - zapytałam ją, płaczliwym tonem. - Co ja mu zrobiłam?
- Nie wiem.
Myślałam, ze ten wieczór zakończy się inaczej. Miałam nawet skrytą nadzieję, że Harry pożegna się ze mną gorącym pocałunkiem, a w najlepszym przypadku zaproszę go do siebie na noc, a tak? Wróciłam do domu cała zapłakana z potarganą fryzurą, a gdy udało mi się zasnąć, śniła mi się mama. Wyglądała okropnie. Przypominała krwawą Marry. Najgorsze jest to, ze tak ją właśnie zapamiętałam. Potem znienacka przede mną, pojawił się Styles. Był tak samo seksowny i przystojny, co na festynie.
Niemal natychmiast się obudziłam w środku nocy, zlana potem. Czy ja nie mogłam przestać o nim myśleć? Czy on tak bardzo na mnie działał?
Wstałam z łóżka i zeszłam na dół. Mojej ciotki nie było, bo pojechała do krewnej na południe Londynu i miała wrócić dopiero wieczorem. Zapaliłam światło w salonie, poszłam do kuchni i od nie chcenia wyjrzałam przez okno. Gdyby nie latarnie na podwórku, byłoby kompletnie ciemno. I nie zauważyłabym jego. Z wrażenia upuściłam jabłko, które trzymałam w dłoni i zamierzałam zjeść. Teraz naprawdę mnie przeraził. Harry wskazał skinięciem głowy na drzwi i po chwili znikł mi z oczu. Przeszłam przez przedpokój i otworzyłam wejście do domu.
- Co ty tu robisz? - warknęłam.
----------------------------------
I tak oto pojawił się 5 rozdział :) Mam nadzieję, że się spodobał i będziecie go czytać z chęcią :)
Jakie macie wrażenia po tej części? Co sądzicie o Harrym i Milly? Czy coś z tego będzie? Przekonacie się już w następnych częściach :3
Cą sądzicie o Teen Choice Awards? Ja jestem szalenie dumna z chłopaków, bo zgarnęli wszystkie nagrody, w których byli nominowani. :P
6 część pojawi się już wkrótce :)
Komentujcie <3
Milly <3
Extra <33 Nie wiem czy coś z tego będzie, bo Harry to dupek :D xd Też jestem szalenie dumna z chłopaków :** Czekam na next :)
OdpowiedzUsuń