Tłumacz

wtorek, 20 maja 2014

Information by Wasza Milly! :D

Witam was moi kochani czytelnicy <3 Jak widzieliście, to już koniec historii Milly i Harrego :) 

Lecz... Gdy czytałam wasze komentarze, to aż mi się miło na sercu robiło :D Fajnie jest widać, że wieluu z was czytało tego bloga i mam nadzieję, że nigdy o nim nie zapomnicie :D Być może wkrótce powrócę z natchnieniem tu i zrobię z tego zupełnie inną historię :D Wszystko przed nami :D

Dziękuję wam za to, że jesteście <3 Jesteście najlepszymi czytelnikami <3 Nigdy o was nie zapomnę <3 :*

Milly <3

Epilog

*Harry*
Jestem szczęśliwym ojcem, mężem i głową domu. Kocham moją Milly i kocham mojego syna, Davida.
Każdego dnia gdy rano wstaję, idę do kołyski dziecka i napawam się jego widokiem przed wyjściem do pracy. Za każdym razem czuję tą samą miłość i ojcowską dumę.
- Czy Ty każdego ranka, musisz zajmować się dzieckiem zamiast mną? - zapytała Milly podając mi śniadanie
- Tak skarbie. Muszę. To moje pierwsze dziecko i jestem cholernie dumny - zaśmiałem się
- Jesteś niemożliwy! - zawołała
Ja tylko wstałem i zamknąłem jej buzię słodkim całusem.
Jej dłonie subtelnie spoczęły na moich plecach.
- Nigdy mnie nie zostawisz? - zapytała gdy ją puściłem
- Przenigdy - znowu złączyłem nasze usta w tak mocnym pocałunku, jakbym miał już nigdy nie poczuć jej ust.
Ale poczuje i to nie raz. Do końca swojego życia będę słyszał jej śmiech, będę ocierał jej łzy i będę przy niej bez względu na okoliczności. Codziennie rano do ostatniego oddechu będę budził się przy niej i będę łaskotał jej twarz włosami. Nasze nogi będą splecione ze sobą każdej nocy a jej łagodne bicie serca i miarowy oddech gdy śpi będzie najpiękniejszą kołysanką o jakiej można marzyć.

Wiem, jestem beznadziejna, ale nie umiem pisać blogów, których nie pisze sama od początku. Tutaj nic mi się nie kleiło.
Przepraszam xx

środa, 30 kwietnia 2014

Część 2 Chapter 18

*dzień ślubu, Harry*

Stałem przed dużym lustrem dokładnie przyglądając się swojemu odbiciu. Byłem tam całkiem sam. Poprawiłem muszkę i przeczesałem włosy palcami. Do pomieszczenia ktoś wszedł. Odwróciłem się.
- Siema - rzucił Niall podchodząc do mnie
- Cześć - odparłem uśmiechając się do kumpla
- Gotowy? - zapytał klepiąc mnie po ramieniu
- Denerwuje się. Weź mnie nie dotykaj bo mam czysty garnitur.
- A ja mam czyste ręce. Nie denerwuj się. To tylko ślub.
- To aż ślub
- Pomyśl sobie, że zaraz po ceremonii zabierzesz Milly do domu. I tylko gdy będzie miała obrączkę na palcu będziesz mógł spędzić z nią upojną noc bez ubrań - powiedział Niall robiąc poważną minę
- Jesteś idiotom Horan - zaśmiałem się
- Luz stary. Wszystko będzie dobrze
-Dzięki. Widziałeś Milly?
- Widziałem
- Jak wygląda? Ja jeszcze nie widziałem jej sukni ślubnej
- Wygląda...wow! Zakochać się można - zawołał Nialler
- Uważaj na słowa debilu - zagroziłem mu starając się wyobrazić sobie Milly
- Idę na dół. Głodny jestem - rzucił Niall i wyszedł.

Znów zostałem sam. Jeszcze raz przyjrzałem się swojemu odbiciu i opuściłem pokój. 

Na korytarzu spotkałem mamę

- Harry, syneczku. Wyglądasz zniewalająco - powiedziała mama ukrywając łzy
- Weź nie płacz mamo. Proszę cię. Przecież to szczęśliwy dzień - zaśmiałem się
- No tak, ale tak szybko dorosłeś. Dopiero śpiewałeś pod prysznicem i bawiłeś się zabawkami a teraz się żenisz.
- To normalne. Ale przecież jesteś moją mamą. Nie opuszczę cię nigdy - złożyłem pocałunek na policzku mamy i przetarłem samotną łzę płynącą koło nosa.
- Chodźmy już. Ksiądz czeka - uśmiechnęła się mama i zeszliśmy na dół. Ślub odbędzie się w moim domu. Takie było moje i Milly życzenie.
Na dole było mnóstwo ludzi. Wszyscy mnie witali i gratulowali mi. Zayn, Liam, Louis i Niall mieli takie same garnitury. Byli moimi świadkami. Georgia, Debby i Tina to były druhny Milly.
Podszedłem do chłopaków.
- Idź już do księdza -powiedział Liam uśmiechając się
- Chodźcie ze mną - poprosiłem.

Poszliśmy do księdza.

*jakiś czas później*

- Możesz pocałować pannę młodą - powiedział ksiądz, a ja pocałowałem Milly obejmując ją w talii.
Wszyscy zaczęli bić brawo. Zayn rzucał ryżem a Niall krzyczał żeby nie marnować jedzenia. Wziąłem Milly na ręce i wyszedłem z nią do salonu. Włączyli muzykę i zaczęła się zabawa. W pewnym momencie zrobiło mi się gorąco i wyszedłem z domu. Usiadłem na huśtawce by naczerpać świeżego powietrza.
Podeszła do mnie Samara.
- Mam nadzieję, że długo razem nie będziecie. Milly cię zdradzi - rzuciła prosto z mostu.
- Zamknij gębę - odparłem
- Zniszcze jej tą piękną suknie - wykrzyknęła Samara i ruszyła w stronę domu. Poderwałem się z miejsca,  chwyciłem dziewczynę za nadgarstek i pociągnąłem do siebie. - Czego chcesz abyś dała nam spokój? - zapytałem. Samara była tak blisko mnie, że czułem jej oddech na szyi. Trzymałem ją w pasie patrząc w jej rozbiegane oczy.
- Ja... - Samara bardzo zmiękła będąc w moich ramionach.
- No co?
- Zatańcz ze mną proszę - szepnęła Samara
- Chodź - rzekłem łagodnie i pociągnąłem ją do domu. Weszliśmy do salonu. Nikt nie zwrócił na nas uwagi. Milly tańczyła z Louisem. 

Przysunąłem się do Samary, położyłem jedną rękę w jej talii a drugą złapałem jej dłoń. Druga dłoń Samary znalazła swoje miejsce na moim ramieniu. 

Zaczęliśmy powolny taniec.

***

Po jakimś czasie większość ludzi była zmęczona i odpoczywali jedząc. Na "parkiecie" zostały 3 pary. Ja i Milly, Louis i Tina oraz moja mama i Niall.
- Jak się czujesz jako pani Styles? - szepnąłem do ucha swojej już żonie. 
- Niesamowicie - odparła muskając wargami moje ucho.
- Jestem dumnym mężem tak cudownej kobiety, jaką ty jesteś.
- Uwielbiam cię.
Pociągnąłem ją do stołu przy którym siedziała ciocia Ellie
- Głodni? - zapytała ciocia podsuwając nam talerz z jakąś sałatką
- Ja jakoś nie. A ty kochanie? - zwróciłem się do małżonki
- Też nie -odparła bawiąc się moimi włosami

*2 miesiące później*

- Harry! - zawołała Milly wpadając do sypialni gdzie leżałem z laptopem
- Co się stało? - zapytałem uśmiechając się
- Słuchaj mam świetną nowinę! - wskoczyła na łóżko i podsunęła mi podłużny biały przedmiot. W jego małym okienku figurowały dwie czerwone kreski.
- Czy to jest to o czym myślę? - zapytałem odkładając komputer
- Zależy o czym myślisz - zaśmiała się Milly
- Będę tatusiem? - otworzyłem szerzej oczy
- Tak! - zawołała moja żona
- O Boże - westchnąłem.
- Nie cieszysz się?
- Cholernie się cieszę! Muszę pochwalić się mamie i kumplom - poderwałem się z łóżka i sięgnąłem po telefon komórkowy. Obdzwoniłem wszystkich. Każdy przyjął to z taką radością jak ja.
- Nie pij alkoholu w trakcie ciąży - powiedziałem gdy wraz z Milly leżeliśmy już w sypialni
- Dobrze skarbie
- Zdrowo się odżywiaj
- Dobrze
- Oszczędzaj się.
- Harry! Ciąża to nie jest choroba! - zawołała nagle moja żona śmiejąc się.
- Ale to moje dziecko a matka dziecka to moja żona więc się martwię.
- Doceniam. Ale jestem duża już.
- Dobra.

Milly wtuliła się we mnie i zasnęła.
_______________________
Rozdziały są krótkie. Wiem. Ale ja w ten sposób pisze. Od razu mówię, że ten rozdział będzie chyba przedostatni, bo nie wiem co pisać.
Mam nadzieję, że podoba Wam się moja praca. Kocham xx
________________________
15 KOMENTARZY
.
.
.
.
.
.
.
ROZDZIAŁ

wtorek, 15 kwietnia 2014

Część 2 Chapter 17

Po śniadaniu, usiadłam na sofie w salonie. Siedziałam w ciszy gdy przyszedł Harry i usiadł obok mnie.
- Milly...zostań...moją żoną - szepnął
- Z ochotą - uśmiechnęłam się
- Ale jak najszybciej
- To znaczy?
- Za dwa tygodnie. Weźmy ślub za dwa tygodnie.
- Trzeba zacząć przygotowania od razu.
- Zacznijmy je, bo na za dwa tygodnie mamy termin ślubu skarbie - rzekł i cmoknął mnie w policzek, po czym wyszedł.
Zaskoczył mnie, nie powiem. Mimo wszystko gdy dowiedziałam się o terminie ślubu zrobiło mi się ciepło w środku.
Obdzwoniłam wszystkich i podzieliłam się nowiną. Georgia zareagowała piskiem do słuchawki.
Samara stwierdziła, że Harry i tak mnie zostawi. Mimo to przyjedzie na ślub. 

***

- Harry marzę o takiej obrączce - mruknęłam chłopakowi do ucha pokazując mu obrączki z katalogu sklepu jubilerskiego
- Są ładne - powiedział głaszcząc moje udo.
- Kupisz? - zapytałam
- Tak - odparł
- Dziękuję - uśmiechnęłam się i złożyłam pocałunek na lokach narzeczonego.
Jego ciche mruknięcie utwierdziło mnie w przekonaniu, że podobało mu się to. Wybiegłam z pomieszczenia i wskoczyłam na łóżko w sypialni. Zamówiłam obrączki a następnie zajęłam się poszukiwaniem sukni. Wiedziałam o jakiej marzyłam i szukałam mojego ideału. Po godzinie mozolnych poszukiwań znalazłam perfekcyjną.
Od razu poszłam pokazać ją Harremu.
- Kochanie zobacz! - zawołałam siadając obok narzeczonego.
- Hmm? - mruknął patrząc na ekran laptopa
- Ładna? - zapytałam wskazując palcem na sukienkę
- Jest śliczna - uśmiechnął się chłopak
- Mogę ją zamówić?
- Teraz nie
- Dlaczego?
- Bo ją już widziałem żabciu - zaśmiał się Hazz
- Ohh... - mruknęłam i zasmuciłam się
- Hej, skarbie. Kup ją spokojnie. Żartowałem
- Jesteś okropny - wystawiłam do niego język i poszłam do sypialni.
Postanowiłam umówić się z Georgią pod salonem sukien ślubnych i przymierzyć kilka. Dziewczyna zgodziła się natychmiast i pojechałam pod salon.

***

Wróciłam do domu z zakupioną sukienką. Schowałam ją przed Harrym w komórce i weszłam do sypialni, gdzie leżał mój książe.
- I jak zakupy? - zapytał zerkając na mnie
- Świetnie - uśmiechnęłam się i położyłam obok niego
Mocne ramię chłopaka objęło mnie i przyciągnęło do jego ciała. 
- Jestem szczęśliwa - szepnęłam
- Jak bardzo?
- Tak bardzo, że nie potrzebuje nic więcej, prócz ciebie.
- Uwielbiam cię
Pocałował mnie a jego dłoń powędrowała pod moją bluzkę, aby zataczać łagodne kręgi na mojej skórze.
- Harry... - szepnęłam
- Słucham? - mruknął łagodnie
- Jesteś mój.
- Tylko twój.

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Część 2 Chapter 16

*Milly*

Pierwsze promienie słońca musnęły moją skórę. Otworzyłam oczy i ujrzałam piękną twarz Harrego, który jeszcze spał. Przeczesałam delikatnie jego loki a w odpowiedzi dostałam cichy pomruk zadowolenia. Wstałam z łóżka i poczułam silny uchwyt na swoim nadgarstku.
- Dokąd to się panienka wybiera? - szepnął Harry
- Do łazienki - odparłam łagodnie
- Najpierw musisz mnie namiętnie pocałować. Tylko wtedy cię puszczę - uśmiechnął się cwaniacko mój książę. Zaśmiałam się i usiadłam okrakiem na udach chłopaka. Położyłam obie dłonie na jego piersi i najpierw delikatnie pocałowałam jego usta, aby chwilę później zgłębić pocałunek łącząc nasze języki w szalonym tańcu. Harry coraz bardziej się angażował i po chwili poczułam jego dłonie na odcinku lędźwiowym moich pleców.
- Pragnę cię - wybełkotał "dławiąc" się moim językiem.
- Jesteś niewyżyty - przerwałam pocałunek
- To nie moja wina, że aż tak bardzo mnie pociągasz
- Panuj nad sobą. Ale... możemy się zabawić - uśmiechnęłam się i wykonałam znaczący ruch biodrami sprawiając że członek Harrego stanął w mgnieniu oka
- Ohh... - jęknął Hazz zamykając oczy - powtórz to - dodał
Powtórzyłam czynność wkładając w to więcej uczucia. Harry znów jęknął, a jego oddech przyspieszył.
- Jeszcze - wydukał chłopak
Zrobiłam to ponownie. Hazz stęknął. Zwinnym ruchem złapałam członek narzeczonego i masowałam go przez chwilę, aby włożyć go sobie do ust i sprawić przyjemność partnerowi.
Harry oddychał ciężko i pojękiwał cudownie.
- Docho... - ledwo zaczął mówić i przerwał jęknięciem. Zrozumiałam o co chodzi i znów usiadłam na chłopaku, ale wkładając jego członek do swojego miejsca intymnego. Zaczęłam odpowiednio poruszać biodrami, by w końcu poczuć jak Hazz dochodzi we mnie, a na jego twarzy maluje się spełnienie.
- Kocham cię - szepnął. Ucałowałam czubek jego nosa i położyłam się obok niego.
- Ja ciebie też - odparłam
- Dziękuję - wymamrotał
- Ależ proszę
- Możesz iść do łazienki już - powiedział gdy jego oddech się unormował. Zaśmiałam się i opuściłam sypialnie kierując się do łazienki.



*********************

Tak na początek napisałam Wam +18. Podoba się, czy mam sobie iść z tego bloga? Oceńcie mnie xx ♥


15 komentarzy
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Nowy rozdział!! :* <3

Witam ^^

Jestem nową autorką bloga. Mam nadzieję, że spodoba Wam się mój sposób pisania. Najpierw ta informacja, a za chwilę zabieram się za pisanie rozdziału.
Kocham xx

niedziela, 13 kwietnia 2014

Information :)

Kochani, mam dla was wiadomość, dla niektórych może smutną, a dla niektórych dobrą ;)


Opuszczam to opowiadanie i zajmie się nim dobra znajoma mojej przyjaciółki :D Powodem mojego odejścia jest to, że nie mam już weny na to opowiadanie i brakuje mi czasu :) Ale nadal będę tu do was zaglądała i sprawdzała co u was słychać i pytać się, jak sprawuje się nowa autorka tego bloga :) Wiem, że się sprawdzi, bo piszę naprawdę dobrze i dokończy tą historię :D <3

Więc, ja was na tym etapie żegnam i zapraszam na moje inne blogi :

Dark Angel

One Direction - Fanfiction 


Do widzenia kochani!! :* Kocham was i jesteście niesamowici! :* <3


Milly <3

środa, 26 lutego 2014

CZĘŚĆ 2 Chapter 15

- O czym? – zapytałam zdziwiona, wychodząc przed dom i przymknęłam drzwi. – Dlaczego jesteś zły?
- To ty mi powiedz – Harry wyjął telefon z kieszeni telefon, chwilę postukał w ekran i pokazał mi. Na zdjęciu widniałam ja z Sam’em w kawiarni, przytuleni do siebie.
- Skąd to masz? Śledziłeś mnie? – Ponownie zadałam mu pytanie, lekko oburzona.
- Nie, dostałem od Cary. Widziała was razem – powiedział Harry.
- Co ona ma do tego? – Na wieść o Carze od razu zrobiłam się zła.
- Co ty tam z nim robiłaś?! Mówiłem Ci, że nie chcę byś z nim rozmawiała – syknął mój narzeczony ze wstrętem.
- Chciałam się pogodzić i tyle. Sam nie był niczemu winien – odparłam, opatulając się swetrem, który miałam na sobie.
- To dlaczego się przytulaliście? Wiesz, co ja mogę sobie w tej chwili o tym pomyśleć?
- Nie zdradzam Cię Harry, to chciałeś usłyszeć?
- Cara mówiła, że wyglądaliście na szczęśliwych – rzekł.
- Wierzysz jej, a nie mi? – Poczułam się urażona. Harry nie miał do mnie zaufania?
- Gdy widzę takie zdjęcie, innego wyboru nie mam – stwierdził, patrząc na mnie smutnym wzrokiem.
- Harry, do niczego nie doszło. Tylko rozmawialiśmy.
- Jeśli wasza rozmowa polega na czułych przytulankach, to tak samo ja mogę spotykać się z Carą.
- Co? – Zdziwiona cofnęłam się o kilka kroków do tyłu. – Czy to ty właśnie powiedziałeś? Ta suka owinęła Cię wokół palca.
- To tylko moja była, nic mnie z nią nie łączy – Wzruszył ramionami.
- Wmówiła Ci, że Cię zdradziłam, tak? – upewniłam się.
- Tak jakby.
- I ty jej tak od razu uwierzyłeś? Osobie, która zawsze Cię okłamywała? Serio, jesteś aż takim idiotą?
- Ja idiotą? – powtórzył zszokowany.
- Tak, i to ogromnym. Nie ufasz własnej narzeczonej, Harry. To nie jest normalne! – Wyrzuciłam ręce w górę, podkreślając swoje zdenerwowanie.
- Milly, zdjęcia o wszystkim świadczą! Nie lepiej jest się przyznać, a nie bardziej się pogrążasz?
- Ty się słyszysz co mówisz? Oskarżasz mnie o coś, czego nie zrobiłam.
- To zadam Ci krótkie i efektywne pytanie : O czym rozmawiałaś z Sam’em? Jeśli mi na nie, nie odpowiesz, możesz się więcej do mnie nie odzywać.
- Ja… - Cholera, nie mogłam. Obiecałam Sam’owi, że nie puszczę pary z ust. – Nie mogę Ci powiedzieć. To jest jego tajemnica.
- Czyli nie mam o czym z Tobą rozmawiać – stwierdził.
- Harry, stawiasz mnie w niewygodnej sytuacji! Powiedział mi to w wierze, że nic nikomu nie wyjawię. To nie jest sprawiedliwe! – krzyknęłam na całe gardło. – Znasz mnie ponad rok i wiesz, że nigdy bym Cię nie zdradziła, a ty odwalasz mi taki numer!
- To ja powinienem powiedzieć o Tobie. Ufałem Ci.
- Ufałeś… Jesteś beznadziejny. Cara nagadała Ci bzdur, a ty jej tak bezpodstawnie wierzysz… Gdybym Cię zdradzała, nie przyjęłabym tych Twoich cholernych oświadczyn i nie zgodziłabym się na zamieszkanie z Tobą!
- Harry! Ile to jeszcze potrwa?! – usłyszałam głośny, znajomy kobiecy krzyk. Spojrzałam lodowato na Harrego.
- Ona tu jest?! – wrzasnęłam, zdejmując z siebie sweter.
- Co ty zamierzasz zrobić? – zapytał mnie podejrzliwie Harry, łapiąc moje nakrycie nim spadło na ziemię.
- To, co powinnam zrobić już, gdy przyszła pod Twój dom w Cheshire – warknęłam i ruszyłam ku jej sylwetce, która wyłoniła się z jego auta.
- Cześć Milly. Jakże miło jest Cię widzieć – powiedziała radośnie Cara, uśmiechając się złośliwie.
- Ty perfidna zdziro… - Rzuciłam się na nią z pięściami, bez żadnych zawahań. Cara pisnęła zaskoczona próbowała ukryć się przed moimi mocnymi ciosami. Władała mną ogromna złość, rozdrażnienie i to wszystko co miał wkurwiony człowiek w sobie. Miałam ochotę ją po prostu zabić!
- Zostaw mnie, suko! – krzyknęła, łapiąc mnie za włosy, lecz jej się to nie udało i dostała ode mnie prosto w nos, który za pewne nie uniknął złamania w kilku miejscach.
- Jak mogłaś wmówić Harremu, że go zdradzam!? – krzyknęłam je prosto w twarz i oberwała ode mnie z otwartej dłoni w prawy policzek. – Jesteś tak o niego zazdrosna!?
- Milly, spokojnie – Harry chwycił mnie za ramiona i odciągnął mnie od niej. Strzepnęłam jego dłonie ze swojego ciała i skupiłam się na Carze, która powoli się podnosiła się z ziemi.
- Nie moja wina, że przyłapałam Cię z tym przystojniaczkiem na czułościach. Aż tak brakuje Ci odwagi, by przyznać się do zdrady? – Cara uśmiechnęła się gorzko i wytarła krew ze swojego nosa, który siniał.
- Jakich czułościach?! Pocieszałam go!
- Pocieszałaś – Prychnęła. – Szeptałaś mu słodkie słówka na ucho, czule go obejmowałaś… I to nie nazywa się zdrada?
- Sam mi się zwierzał, a ty naopowiadałaś Harremu głupot! Myślałaś, że w ten sposób go odzyskasz? Kłamiąc?!
- Nie kłamię – Tym razem Cara spojrzała na Harrego. – Widziałam ich razem w kawiarni.
- Bo umówiliśmy się tam na kawę, by się pogodzić! – powiedziałam zdesperowana.
- Tylko winni się tłumaczą – Parsknęła Cara złowrogim śmiechem.
- Bo nikt mi nie wierzy! Przez Ciebie Harry stracił do mnie zaufanie, zadowolona?! Tego właśnie chciałaś?! A ty… - Odwróciłam się w stronę Harrego. Na jego twarzy malowało się zakłopotanie. Drżącymi od nerwów dłońmi, zdjęłam pierścionek i rzuciłam w jego stronę. – Masz to. To chyba nie będzie mi już potrzebne.
- Milly… - zaczął Harry, czując w jego głosie ból.
- Wiesz, dlaczego go pocieszałam? Bo wyznał mi, że jest gejem i boi się powiedzieć o tym swojemu ojcu. Masz, chciałeś prawdy, a teraz oboje spierdalajcie stąd. Nie chcę was widzieć, obojga!
- Milly… - Harrego dosłownie zatkało. – Ja nie wiedziałem…
- No właśnie, nie wiedziałeś. To była jego tajemnica, więc powinieneś mnie zrozumieć, ale wolałeś wierzyć Carze, niż mi. Wygrała. Ma Cię teraz całego.
- Milly, nie zrywaj ze mną… Proszę…
- Zostaw mnie, Harry – Zabrałam swój sweter od niego i z cichym płaczem wbiegłam do domu.

~ Oczami Harrego ~

Zszokowany całym zdarzeniem, które miało miejsce kilka chwil temu, nie mogłem uwierzyć w to co się właśnie stało.
Milly zerwała zaręczyny i tak naprawdę ze mną zerwała, przez pierdolone kłamstwa Cary… Nie mogłem tak przejść to obojętnie, musiałem ratować nasz związek.
- Nie zbliżaj się do mnie nigdy więcej do mnie – fuknąłem do Cary z pogardą, która z głupim uśmiechem stała wlepiona wzrokiem we mnie. – Najlepiej wyjedź od razu.
- Harry, ja chciałam dobrze… Ja nadal Cię kocham… Ona na Ciebie nie zasługuje!
- Spierdalaj! – splunąłem i podbiegłem pod drzwi domu Milly, waląc w wejście. – Milly, otwórz! Porozmawiajmy!
- Odejdź! Zostaw mnie w spokoju! – usłyszałem jej płaczliwy krzyk zza drzwiami.
- Wpuść mnie, pogadajmy na spokojnie! Wiesz, że nie odpuszczę! Otwórz!
- Proszę, daj mi spokój! Dużo dziś mi zrobiłeś! – Co ja narobiłem? Dlaczego tak łatwo uwierzyłem Carze? Jakim jak idiotą byłem, że dałem się uwieść jej słowom!
- Proszę, daj mi być przy Tobie… Proszę – niemal błagałem. Kochałem Milly i nie chciałem jej stracić. Chciała tylko pomóc Sam’owi pozbierać się… A ja oskarżałem ją o zdradę!

W końcu Milly otworzyła drzwi.

Jej twarz była cała zapłakana, a oczy opuchnięte. Za nią stały dziewczyny, przejęte stanem swojej przyjaciółki.
- Możecie iść, poradzę sobie – szepnęła do nich Milly, a one pokiwały głowami i zabrawszy swoje rzeczy wyszły, mierząc mnie wzrokiem. Cholera, co ja zrobiłem?
- Milly, przepraszam… - tylko tyle udało mi się powiedzieć. Nie miałem słów, by się usprawiedliwić.
- Zwykłe przepraszam nie wystarczy – odparła Milly, wycierając twarz z łez. – Wierzyłeś jej, a nie mi. To boli. Zawiodłam się na Tobie… Czy ty wiesz, co się porobiło?
- Nie wiem co się ze mną stało… Gdy zobaczyłem wasze zdjęcie… Coś we mnie pękło i nie mogłem tego zahamować… Jestem nadzwyczajnie w świecie zazdrosny o Ciebie, to chciałaś usłyszeć? Jestem zazdrosny i nie potrafię tego zmienić. Jesteś piękną, nadzwyczajną kobietą o niezwykłej urodzie, wdzięku i klasie. Nigdy nie widziałem kogoś takiego jak ty… Cara była błędem, czymś w rodzaju przelotowego związku, który nie miał sensu, ale ty go masz… Ten sen. Między nami jest coś, czego nie potrafię opisać. Wiem, że czujesz to samo. Cara nie ma tych wszystkich cech i zalet, co ty. Cara to perfidna, puszczalska szmata, o której chcę zapomnieć i nigdy nie wracać do jej tematu. Kocham Cię i nie chcę, byśmy tak skończyli. Mieliśmy być parą Happy Endu, a nie klęski. Nie mogę żyć bez Ciebie, bez Twojego pięknego uśmiechu witającego mnie każdego dnia, który od razu staje się piękniejszy. Jesteś moja i nic tego nie zmieni – Chwyciłem jej zapłakaną twarz w obie dłonie i długo pocałowałem, a co było najlepsze : Ona tego nie przerwała i nie zbiła na kwaśne jabłko. Jej usta chłonęły mnie w najmniejszym calu, nie chcąc w ogóle się ode mnie odkleić. Tak, potrzebowaliśmy tego oboje. Pocałunków, namiętności, mnóstwa seksu… I nasze życie staje się lepsze.

***

- Jeszcze raz Cię przepraszam – szepnąłem do jej ucha, okrywając jej nagie ciało kołdrą po odbytym stosunku i spojrzałem na nią ze smutkiem. Byliśmy już trochę zmęczeni całym dniem i zdarzeniami, które miały miejsce. – Żałuję, że uwierzyłem Carze. Tak łatwo mnie przekonać…
- To nie na Ciebie jestem zła… Tylko na nią. Od początku wiedziałam, że będzie chciała wywinąć nam jakiś numer, ale nie wiedziałam, że aż taki. Lecz mamy swoje sposoby… - wskazała na nas, przytulonych do siebie i ciał, które mocno przylegały. – I gdybym była faktycznie na Ciebie zła, a było tak przez kilka dobrych sekund, nie przyjęłabym ponownie tego pierścionka – Spojrzeliśmy oboje na jej dłoń, gdzie pierścionek, który dałem jej ponownie. Był on na swoim miejscu, i miał tam być do końca naszych dni.
- Mam wyrzuty sumienia za to, co zrobiłem… Nie chciałem tego.
- Wiem – Milly uśmiechnęła się lekko i musnęła moje wargi swoimi. Czułem się tak, jakbym dotykał nienaruszony aksamit. – Kocham Cię wariacie, wiesz?

- Ja Ciebie też. Z całego serca – Ponownie ją pocałowałem, po czym wtuleni w siebie zasnęliśmy, odlatując do krainy ciszy i spokoju.


----------------------------

No to witajcie kochani! Oto taka mała drama time w moim wykonaniu :) Cieszycie się, że między nimi wszystko jest okay? :D Bo ja tak :D


15 komentarzy
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Nowy rozdział!! :* <3

Komentujcie <3

Milly <3

niedziela, 16 lutego 2014

CZĘŚĆ 2 Chapter 14

Po kilku dniach z Harryn z powrotem wróciliśmy do Londynu. Nasze relacje były już w stu procentach naprawione i między nami było tak, jak dawniej. Te godziny spędzone w Cheshire były najlepsze, jakie kiedykolwiek spędziłam. Cieszyłam się, że mój Harry wrócił, że wszystkie nasze czułości powróciły. 
Nasze plany związane ze ślubem były już prawie skończone. Uroczystość nie miała być fiestą na miarę Sweet Sixteen, lecz miała być skromna w gronie naszych najbliższych. Mama Harrego i Ellie miały zająć się wszystkimi dekoracjami, jedzeniem i zaproszeniami. Po zakończniu liceum, mieliśmy się pobrać, a później wyjechać na studia. 
- Jak się czujesz, moja przyjaciółko? - Przed szkołą po zakończonych lekcjach, dopadła mnie Georgia z dziewczynami. 
- Jakoś leci - Wzruszyłam obojętnie ramionami. 
- Zniknęłaś na kilka dni i ty mówisz mi, że tylko jakoś leci? Serio? Gorszej wymówki nie mogłaś wymyśleć? 
- Georgia, śpieszę się. Możecie wpaść do mnie później? 
- A gdzie idziesz? - zapytała mnie Tina, patrząc w swoje różowe paznokcie, za pewne zrobienie u maniukirzystki.
- Na kawę z Sam'em - odparłam, otwierając swoje auto i wpakowałam torbę na tylne siedzenia.
- Z Sam'em? Co na to Harry? 
- Harry jest zazdrośnikiem. Nie rozumie, że nic mnie z nim nie łączy. Poza tym, chcę pogodzić się z Sam'em i wszystko mu na spokojnie wytłumaczyć.
- Nie wiem czy to dobry pomysł... - Georgia przeciągle westchnęła.
- Spokojnie, Georgia. Poradzę sobie, poza tym, to tylko wyjście na kawę z kolegą. Nic zwyczajnego - Usiadłam na siedzeniu kierowcy i odpaliłam auto. - Przyjdziecie do mnie wieczorem na noc? Zrobimy sobie damski wieczór.
- Jasne - zgodziły się i dopóki nie odjechałam z pod szkoły, stały i mnie obserwowały. Chciałam naprawić konktakty z Sam'em, ale... jak powiedzieć to Harremu?

***
- Hej! Jak się masz? - zapytałam wesoło Sam'a, który czekał na mnie w kawiarnii z moją ulubioną kawą. Przytuliłam się z nim na powitanie i zajęliśmy wolny stolik. Sam był jakiś markotny i widziałam, że coś go trapi. - Ej, coś Cię trapi? Nie wyglądasz na wesołego
- To nic takiego - odparł Sam smutnym tonem. - Zwykłe użalanie się nad sobą.
- Mi możesz wszystko powiedzieć. Jestem Twoją przyjaciółką. No dalej, wygadaj się. Od tego tu chyba jestem - zachęciłam go, biorąc łyk swojej Latte Machiato. 
- Trochę głupio mi o tym mówić... Mogę wyjśc na jakiegoś głupka - stwierdził, unikając mojego wzroku. To było strasznie dziwne. Te jego zachowanie... Nie, coś tu nie grało. Ewidentnie.
- No mów. Nie uznam Cię za idiotę, nic z tych rzeczy, Sam. Mów, co jest grane? 
- Ale obiecaj mi, że po wszystkim ode mnie się nie odwrócisz? Dobrze?
- Jakbym mogła? Jesteś moim przyjacielem - Pogładziłam go delikatnie po ramieniu. Sam wydawał się być zestresowany.
- Bo ja... Nie jestem taki, jak wszyscy.
- Zauważyłam. 
- Nie o to mi chodzi, Milly... Ja nie wiem jak Ci to wytłumaczyć, to jest trochę wstydliwe...
- Masz prostatę?
- Co? - Sam spojrzał na mnie zaskoczony. - Nie! O czym ty myślisz, kobieto? 
- Sory, palnęłam gafę. No mów, mów dalej. Nie krępuj się.
- No bo... Harry pewnie nie raz o mnie mówił w Twoim w towarzystwie... Cholera, nie mogę, no...
- Sam, nie wiem co Cię powstrzymuję, ale na pewno Ci pomogę...
- Jestem gejem - rzekł. Moje usta wykrzywiły się w duże " o " i cała zesztywniałam. Spodziewałam się wszystkiego, nawet tego, że wyzna mi miłość, ale nie tego. Nie widziałam, by Sam interesował się za szczególnie chłopcami, lub nie zwracałam na to uwagi. - Znaczy nie dokońca, bo i umawiam się z dziewczynami.
- Twoi rodzice o tym wiedzą? - zapytałam go.
- Matka tak, ojciec nie. Gdyby się dowiedział, wysłałby mnie na chłostę. Homoseksualistów znosi, ale nie geji. 
- Sam, jeśli zależy mu na szczęściu swojego syna, zrozumie Twoje poglądy. Bycie gejem to nie grzech, Sam. 
- Dla niego tak, i to niewybaczalny. Dlatego boję się powiedzieć prawdę. Nie chcę stracić ojca.  
- Nie stracisz, zobaczysz - Objęłam go delikatnie.
- Nie mów o tym nikomu, okay?
- Masz to u mnie jak w banku - przyrzekłam mu.

~ Oczami Cary ~

Od dnia, w którym  odwiedziłam Harrego i tą lafiryndę, nie mogłam przestać o nich myśleć. Co ona miała, czego mi brakowało? Co mu się w niej tak podobało? Dobra, była ładna, ale po jej charakterze widziałam, że jest niezłą giganciarą. Jakoś nie wierzyłam w jej idealną niewinność. Za nią kryła się perfidna suka i dobrze o tym wiedziała, lecz najwidoczniej Harry nie chciał tego zauważyć. Musiałam udowodnić mu, że Milly nie jest dla niego, ale jak miałam to zrobić? Śledzić ją, aż popełni jakiś błąd.

Zdesperowana, kroczyłam po ścieżkach Londynu, ignorując zalotne spojrzenia innych mężczyzn i kierowałam się do niby najlepszej kawiarni, jaka mogła być w stolicy. Rzadko w niej bywałam, bo nigdy nie chciało mi się ruszać z Cheshire i wolałam imprezować tam, ale od pewnego czasu ciągnęło mnie do Londynu tak, jak ćmę do światła. Nie, to nie były żadne wyprzedaże w TopShopie, ani nic z tych rzeczy. Ciągnęło mnie do Harrego. Dobrze by było, gdybym wiedziała, gdzie mieszkał, przynajmniej wtedy mogłabym go nachodzić.

Gdy chciałam otworzyć drzwi od kawiarni i wejść do środka, coś przykuło moją uwagę. Konkretnie chłopak i dziewczyna. Przytulali się i coś do siebie mówili. Po kolorze włosów i rysach twarzy dziewczyny, rozpoznałam ją. Była to cholerna Milly z jakimś przystojniakiem. Kręcąc z niedowierzaniem głową wycofałam się z budynku, nim ta dwójka zdążyła mnie zauważyć i z chytrym uśmiechem wyjęłam telefon i wybiwszy numer Harrego, zadzwoniłam do niego.
- Halo? - Po dwóch sygnałach usłyszałam jego głos.
- No hej, kotku. Co tam słychać? - przywitałam się z nim przesłodzonym tonem.
- Czego chcesz, Cara? - Jego głos przesycony złością rozniósł się po słuchawce. 
- Może pierw jakieś miłe cześć, co? 
- Przejdź do sedna, bo mnie nudzisz - Harry westchnął.
- Mam dla Ciebie miłą niespodziankę. Znaczy... Dla kogo miła, dlatego tego miła.
- O czym ty mówisz? - Usłyszałam, że był zdezorientowany.
- To, że w kawiarni na Oxford Street Twoja ukochana Milly siedzi z jakimś całkiem niezłym facetem. Obejmują się, szeptają słodkie słówka... Jak romantycznie!
- Blefujesz - Prychnął Harry.
- Dlaczego bym miała? Chciałam tylko przejść się na kawę, a co najwyżej dostałabym odruchu wymiotnego - odparłam z przekąsem.
- Jakoś Ci nie wierzę.
- Chcesz zdjęcie? 
- Nie.
- Zrozum Harry : Milly Cię zdradza. Ona i ten chłopak wyglądają naprawdę na szczęśliwych.
- Możesz się w końcu zamknąć? Wiem, że jest to Twoja kolejna intryga, Cara. Znam Cię i to bardzo dobrze.
- Aha, na pewno - Parsknęłam.
- Czyżby? Wiem nawet to, że jesteś dziwką Barney'a w Cheshire.
- Zamknij ryj, idioto! - krzyknęłam, przez co zwróciłam na siebie uwagę przechodniów.
- Co ty taka zgryźliwa? Wściekła, że znam prawdę? Liczyłaś, że ukryjesz to przede mną?
- Spierdalaj! Jeśli potem będziesz zły o to, że Milly jest latawicą nie zwracaj się do mnie! Nawet się do Ciebie nie odezwę, palancie!
- Dobra, dobra. Na razie, dziwko - I się rozłączył. 
- To zabolało - powiedziałam sama do siebie i po raz ostatni spojrzałam na parę siedzącą w kawiarni i po chwili jednak zrobiłam im zdjęcie i wysłałam MMS-em Harremu z gorzkim uśmiechem. 

Milly, jesteś skończona, a Harry będzie mój.

~ Oczami Milly ~

- Byłaś w Cheshire z Harrym i nic nam nie powiedziałaś, suko?! - krzyknęła Debby, gdy siedziałam z dziewczynami w salonie i piłyśmy wino, oglądając Gossip Girl.
- To wyszło bardzo spontanicznie, Debby. Harry przyszedł do mnie pod wieczór, a już następnego dnia pojechaliśmy do Cheshire. Poza tym, nikt nie miał o tym wiedzieć - wytłumaczyłam jej, sącząc czerwone wino z kryształowego kieliszka. 
- Jesteście samolubni, oboje!
- Też Cię kocham - Cmoknęłam ją w policzek, po czym oparłam się plecami o kanapę. - Ale przyznam, że ten wyjazd miał swoje minusy.
- Jakie?
- Poznałam byłą Harrego - odparłam z obrzydzeniem.
- I co to za wywłoka?
- Jest jeszcze gorsza, niż kilka Samar razem wziętych, uwierz mi. Jest taką psycholką, że bez wahania wzięli ją do psychiatryka. Przyszła ona do nas w panterce, obcasach i czarnym, kurewskim płaszczu. Wyglądała jak rasowa kurwa.
- Ktoś tu jest chyba zazdrosny o Styles'a - powiedziała żartobliwie Rose, śmiejąc się pod nosem. 
- Ja? No coś ty. Ta Cara, za przeproszeniem może mi skoczyć - Prychnęłam. 
- Jest aż tak szpetna? - Pokiwałam głową. - Może zmieńmy temat... Jak było na kawie z Sam'em?
- W... porządku - uśmiechnęłam się lekko. Od razu w umyśle pojawiła mi się chwila, gdy oznajmił mi, że jest gejem. Trudno mi było to przełknąć... Osoba, która była moim przyjacielem z dzieciństwa, lubił chłopców... - Wypiliśmy kawę, porozmawialiśmy i pojechałam do domu.
- Nie podrywał Cię? - Zdziwiła się Tina.
- Nie - zaprzeczyłam. - Nic z tych rzeczy. Sam wie, że ja i Harry jesteśmy w poważnym związku i z tego co widziałam, nie zamierzał nawet do mnie startować.
- To jest prawdziwy przyjaciel, a nie tak jak Nate i Corbin. Tych to bym zabiła przy pierwszej lepszej okazji, gdybym tylko mogła - stwierdziła Georgia, wywracając oczami. 
- Są jakieś nowe plotki o Samarze? Nic o niej od dawna nie słyszałam... - Dziewczyny spojrzały się na siebie, a Georgia pokręciła niezauważalnie głową. - Ej, co przede mną ukrywacie? Ładnie to tak zatajać ważne fakty przed przyjaciółką? Wstydźcie się.
- Milly... To co usłyszysz, nie będzie zbyt przyjemne - zaczęła ostrożnie Debby, patrząc na swoje dłonie.
- Chyba sobie poradzę sobie, no mówcie - odparłam z westchnięciem.
- No bo Samara... - wypowiedź Georgi przerwała głośne pukanie, lub nawet walenie w drzwi. 
- Wow, ktoś tam jest niecierpliwy... - skomentowałam, wstając z kanapy i poszłam otworzyć gościowi. Ku mojemu zdziwieniu był to Harry, lecz na twarzy nie miał tego swojego charakterystycznego wesołego uśmiechu, tylko grymas, a między jego brwiami widniały zmarszczki. - Hej, Harry. Umawialiśmy się chyba na dwudziestą...
- Mamy do pogadania - warknął Harry. 


--------------------------
No siemka, kochani! :* Dawno mnie tu nie było ;p Przepraszam was za moją dłuugą nieobecność, ale miałam naprawdę urwanie głowy i trudno było mi było cokolwiek ogarnąć. Mam nadzieję, że mi wybaczycie. ^^ Powoli zbliża się koniec Change My Mind :/ To będzie już drugi blog, z którym ciężko będzie mi się rozstawać. ;d

Ale przed nami jeszcze kilka rozdziałów, które będą pełne wrażeń. I jeszcze coś dla tych, którzy czytali Angry : Blog jest tylko dla osób zaproszonych ze względów osobistych. Trzeba do mnie napisać na facebooku i podać swój adres email :)


15 komentarzy
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Nowy rozdział!! :* <3

Komentujcie <3

Milly <3

czwartek, 23 stycznia 2014

Information :D

Kochani, na jakiś czas nie będę wstawiała postów na tego bloga. Aktualnie zajmuję się Angry i niezbyt mam czas na pisanie rozdziałów na tego bloga, ale na pewno na niego wrócę, gdyż mam pomysły na dalsze rozdziały, tylko muszę mieć czas na ich napisanie. :)

Peace. xoxo.

Milly <3

sobota, 11 stycznia 2014

CZĘŚĆ 2 Chapter 13

- Jesteśmy - oznajmił mi Harry, gdy tylko po ponad godzinnej jeździe, zatrzymaliśmy się pod domem Harrego w Cheshire. Od ostatniej mojej wizyty w tym miejscu, wystrój się zbytnio nie zmienił. Jedynie trawnik wokół domu został ścięty.
- Twoja mama nie będzie miała nic przeciwko? - spytałam, biorąc go za rękę.
- Nie ma jej. Pojechała do Gemmy na te kilka dni, kiedy będziesz u mnie - Harry uśmiechnął się lekko.
- Szkoda... Chciałam porozmawiać z nią na temat sukni ślubnej...
- Niedługo będzie w Londynie, więc i na to przyjdzie czas - Harry cmoknął mnie w czoło i wysiedliśmy z auta, po czym zabrał nasze rzeczy z bagażnika i poszliśmy do domu.
- Wracają wspomnienia - stwierdziłam z cichym śmiechem.
- Taak - Harry również się zaśmiał.- To tutaj połamaliśmy stół i zbiliśmy ulubione naczynia mamy.
- Byliśmy zbyt napaleni.
- Wakacje są od tego by szaleć, co nie?
- W pewnym sensie - Po otworzeniu drzwi, weszliśmy do środka, gdzie zostawiliśmy swoje torby w przedpokoju i od razu poszliśmy do kuchni, by coś zjeść, gdyż, iż, ponieważ nie jedliśmy śniadania. Harry wyciągnął z lodówki dużą miskę owoców leśnych, bitą śmietanę i czekoladę.
- Idealne zestawienie - pochwaliłam go, cmokając prosto w usta. - Wiesz jak mnie uszczęśliwić.
- To dopiero początek. Poczekaj na finał - Poruszał zabawnie brwiami i przenieśliśmy się na zewnątrz, gdzie słońce tego dnia dość mocno dawało się we znaki, a jego promienie wręcz parzyły.
Usiadłam na suchej trawie, niedaleko basenu, a po kilku chwilach koło mnie był i Harry.
Nasza rozmowa trwała bardzo długo. Wspominaliśmy najlepsze momenty naszej znajomości, pierwsze wrażenia... Gadaliśmy o wszystkim. Uwielbiałam dzielić się z nim swoimi spostrzeżeniami.
- Zaprosisz Lottie i Samarę na ślub, czy...? - zapytał mnie Harry, mocząc truskawkę w czekoladzie i zjadł ją w całości, pozostawiając w kącikach ust czekoladę. Zaśmiałam się na ten widok i pocałunkami mu ją starłam.
- Jak pysznie...
- Chcesz więcej? - Pokiwałam głową. - Ale jak odpowiesz mi na pytanie.
- Nie wiem, Harry. Lottie z Samarą w tym roku przegięły. Nie, nie zaproszę ich na ślub. Taka odpowiedź wystarczy? Jasna i zrozumiała?
- Naturalnie - Harry uśmiechnął się szeroko i zamoczył palec w czekoladzie, po czym wysmarował nim swoje usta. Wyglądał naprawdę przekomicznie! Pochyliłam się ku niemu i językiem zaczęłam zlizywać słodycz z jego ust i czasami zamieniałam to w pocałunek, taki z języczkiem, co bardzo podobało się Harremu.
- Teraz ja - przejęłam pałeczkę i nałożyłam trochę czekolady na swoją szyję. Harry z zadowoleniem się do niej przyssał. Jęknęłam z rozkoszą i odchyliłam głowę, by miał do mnie większy dostęp. Harry sunął ustami po mojej szyi, pozbywając się stopniowo czekolady, drażniąc mnie. To zaliczało się do droczenia! Harry na tym nie poprzestał. Loczek robił takie procesy z moim dekoltem, ustami i brzuchem.
- Idziemy do środka? - Pokiwałam głową. Harry podniósł mnie i w ślubny sposób poszedł do swojej sypialni. Położyliśmy się niemal od razu na łóżku i namiętnie pocałowaliśmy. W wampirzym tempie pozbyłam się jego koszulki i rzuciłam ją na podłogę. Jego mięśnie brzucha zapierały mi dech w piersiach. Harry był idealny. Inni mogli mu tylko pozazdrościć. Harry po kilku minutach ciągłego całowania, rozebrał mnie do bielizny i długo patrzył na moje ciało pożądliwym wzrokiem. - Jesteś taka piękna... Kocham Cię, skarbie.
- Ja Ciebie też. Tak bardzo... - Wplątałam palce w jego loki i z uśmiechem ponownie go pocałowałam.

***
Nigdy nie byłam bardziej szczęśliwsza. W końcu między mną, a Harrym było jak dawniej. Brakowało mi tego, i to cholernie.
- Serio? Chcesz zaprosić Nate'a i Corbin'a? - zapytałam ze śmiechem, gdy ustalaliśmy z Harrym wstępną listę na nasz ślub. - Chcesz by zdewastowali mi całą uroczystość?
- Bez przesady. To jest ślub ich najlepszego kumpla, nawet nie ważą się czegoś zepsuć - powiedział, śmiejąc się.
- Nie byłabym tego taka pewna - Westchnęłam.
- Nie dramatyzuj - Harry wyrwał mi z rąk listę gości.
- Co ty... - nie zdążyłam dokończyć, bo Harry mnie mocno pocałował. Przez chwilę protestowałam, ale potem uległam mu, jak to miałam w zwyczaju. Uśmiechnąwszy się szeroko, oddałam pocałunek i położyliśmy się na kanapie. Co chwila śmialiśmy się jak głupi i łaskotaliśmy się, co było jeszcze zabawniejsze.
Tą miłą atmosferę przerwało nam pukanie do drzwi. Harry w ogóle nie miał ochoty wstawać, więc zrobiłam to za niego. W podskokach podbiegłam do drzwi i je otworzyłam. W wejściu stała niewielka dziewczyna, w mniej więcej moim wieku, albo nawet młodsza. Miała prosto blond włosy, niebieskie oczy i duże, pomalowane na czerwono usta. Miała na sobie skąpą sukienkę w panterkę, czarne szpilki i długi płaszcz. Dziewczyna patrzyła na mnie chwilę, kompletnie zaskoczona.
- Kim... jesteś? - zadałam je pytanie, nie wiedząc, co powiedzieć.
- Mogłabym się o to samo zapytać - odparła, przyglądając mi się - Jest Harry?
- To zależy...
- Cara? - usłyszałam zdezorientowany głos Harrego za sobą i poczułam jak oplata mnie swoimi rękoma w talii. Chwila, chwila... On ją znał?
- Część, Harry! - dziewczyna od razu rozpromieniła się na jego widok.
- Harry, kto to jest? - spytałam swojego narzeczonego na ucho.
- To Cara, moja była - rzekł i cały się napiął.

~ Oczami Harrego ~

 
- Co ty tu robisz? - zapytałem blondynkę, która stała przede mną i Milly. - Nie spodziewałem się Ciebie tutaj.
- Przyszłam Cię odwiedzić... Ale nie wiedziałam, że będziesz miał gościa... - Tu spojrzała z niechęcią na Milly. Poczułem, jak moja narzeczona drży. Pogłaskałem ją uspokajająco po plecach. Pomogło, i Milly się opanowała.
- Po co? Zjawiłaś się raptem tak po trzech latach nieobecności?
- Może byśmy porozmawiali sam na sam, w cztery oczy? Nie lubię towarzystwa - odparła z cichym prychnięciem.
- Milly jest ze mną i ma prawo o wszystkim wiedzieć. - postawiłem na swoim.
- A to niby kim ona dla Ciebie jest?
- Narzeczoną - Milly wyrwała się do odpowiedzi i z dumą pokazała jej swój pierścionek. Milly załatwiła wszystko za mnie. Za to ją właśnie kochałem... Uwielbiałem patrzeć na nią, gdy jest o mnie zazdrosna...
- Widzę, że szybko się pocieszyłeś... Myślałam, że coś do mnie czułeś, Hazza...
- Czułem, ale po tym jak mnie zdradziłaś mówiłem Ci, że masz do mnie nie wracać...
- Ale Harry, byłam młoda i głupia... Wiesz, że ja Cię kocham? Nadal? Liczyłam, że jeszcze kiedyś się zejdziemy i naprawimy nasze błędy, które popełniliśmy.
- Nie nasze, tylko Twoje błędy. Ułożyłem sobie życie na nowo z Milly i to ona zostanie moją żoną, nie ty - Przytuliłem Milly i cmoknąłem ją w usta. - Teraz możesz już iść.
- Harry, znamy się dłużej, niż ty i ona...
- Nie, Cara. Chodziliśmy ze sobą niecałe trzy miesiące, a z Milly jestem już ponad rok. Różnica jest kolosalna.
- Kolosalna, ale uczuć nie zmienisz - stwierdziła, lekko urażona moimi słowami. - Mówiłeś, że mnie kochasz, że jestem najwspanialszą kobietą na świecie... Już o tym zapomniałeś?
- Nie myślę o Tobie od czasu zdrady. Zapomniałem o wszystkim, co nas łączyło i do tego nigdy nie wrócę. Jesteś dla mnie nikim - Ostatnie zdanie wręcz wycedziłem. Cara była naprawdę zdziwiona moimi słowami. Czego ona spodziewała się tutaj, po przyjściu? Że padnę przed nią na kolana, i będę błagał, by do mnie wróciła? Może o tym pomarzyć. - A teraz idź stąd i nigdy nie wracaj.
- W porządku. Myślałam, że jesteś inny, ale każdy jest taki sam! Jeszcze się doigracie, oboje! - krzyknęła Cara i pobiegła, kołysząc się na boki. Przez chwilę stałem otępiały, wpatrzony w miejsce, które opuściła, a potem zamknąłem drzwi, do których następnie przyparłem Milly.
- Wiesz co? - odezwała się Milly.
- Co? - zapytałem rozbawione, i musnęłam jej szyję swoimi wargami.
- Twoje byłe są jeszcze gorsze, niż Samara. Ta Cara jest wręcz... Psychiczna i odurzona Tobą.
- Kto nie jest - Wywróciłem zabawnie oczami i włożyłem dłonie pod jej koszulkę. - Może już o tym nie mówmy. Niech temat o Carze zajedzie na drugi plan.
- A co mi... proponujesz?
- Dokończyć to, co zaczęliśmy kilka minut temu. - I po tych słowach namiętnie ją pocałowałem i zabrałem w magiczny świat Harrego.

***
~ Oczami Milly ~

- Ty gotujesz? - zapytałam zdziwiona, wchodząc do kuchni następnego dnia rano w bieliźnie i w bluzie Harrego, która była na mnie o trzy - cztery rozmiary za duża, ale za to jaka ciepła! Wczoraj było wręcz parno, a tego dnia miałam aż ciarki od chłodnego powietrza.
Objęłam Harrego od tyłu w talii i z uwagą obserwowałam jak Harry przyrządza kurczaka.
- Wiesz... Dobry mąż musi umieć gotować - stwierdził, wręcz precyzyjnie ruszając patelnią.
- Dla mnie i tak jesteś idelany i dla mnie gotować nie musisz - mruknęłam i paznokciami delikatnie drapałam jego plecy. - Wolę Cię w moim łóżku... Nagiego... Cara musiałabyś walnięta, by Cię zdradzić.
- Cara była inna niż ty... Charakterem przypomina Samarę. Ledwo z nią wytrzymywałem.
- Domyślam się - Zaśmiałam się cicho.
- Naprawdę była nieznośna. Poprawiała mnie nawet podczas seksu!
- To jest już nie dopuszczalne - odparłam, śmiejąc się.
- To nie jest zabawne! - Harry odwrócił się i obejrzał  mnie całą - Uuu... Widzę, że ktoś tu dla mnie założył nową bieliznę... Podoba mi się. Załóż ją dla mnie na noc poślubną.
- Podczas niej nic nie będę miała, zapomniałeś? - Stanęłam na palcach i pocałowałam go krótko. Harry smakował kawą i miętą. Kochałam to zestawienie.
- No tak... Ale lubię z Ciebie zdejmować takie cudeńka, więc...
- Nie, nie - Pokręciłam głową.
- Ty bezduszna kobieto! - Harry przyciągnął mnie do siebie i złączył nasze usta w dłuższym, bardziej namiętnym pocałunku.
- Harry...
- Co?
- Kurczak - oderwałam się od niego i zdjęłam patelnię z ognia. - O mało nie spaliłeś naszego śniadania, geniuszu!
- Było mnie nie kusić - Harry skradł jeszcze jednego, szybkiego całusa i nałożył nam jedzenie na talerz, czego było naprawdę sporo i poszliśmy do salonu, gdzie zjedliśmy prawie wszystko, nie licząc moich nie dojedzonych resztek.
- Przyznam, że to było Twoje kolejne najlepsze śniadanie. Brawo, kochanie! - pochwaliłam go i poczochrałam po włosach.
- Ramsey może mnie ugryźć. Szef kuchni Styles wkracza na salony! - powiedział ze śmiechem.
- Gordon to przy Tobie pikuś - zgodziłam się z nim. - Harry, czy my w ogóle wybieramy się na bal jesienny?
- Chyba tak... Może tym razem wytrzymamy na nim dłużej, niż pół godziny.
- Kto wie... - Wzruszyłam ramionami. - Który dzisiaj jest?
- Pierwszy październik. Miesiąc ostatniego roku w liceum za nami. Zostało nam już tylko dziewięć miesięcy.
- Pocieszenie - Prychnęłam i od niechcenia spojrzałam na nasze talerze. - Hm... Gotowy na deser? - Spojrzałam na niego zachęcająco i uwodzicielsko, a palcami przejechałam po jego umięśnionym torsie. Harry załapał moją intrygę i rzekł.
- Właśnie zamierzam go zjeść - I posadził mnie na stole.

~ Oczami Harrego ~

Uwielbiałem się tak z nią bawić. Tym bardziej, że to ja miałem mieć głowę miedzy jej nogami...
- Chcesz to robić akurat tu? - zapytała mnie, zarzucając swoje włosy na drugi bok i rozłożyła nogi tak szeroko, jak tylko mogła.
Oto jej cipka okryta materiałem, była praktycznie przed moją twarzą. 


Cholera, Milly mnie pociągała, gdy była napalona.


- Nie muszę się zbytnio wysilać... - Pogłaskałem delikatnie wnętrze jej uda, na co Milly zadrżała. Uśmiechnąłem się lekko i patrząc głęboko w jej oczy, zacząłem całować jej uda, czasami je gryząc.asie dłońmi pozbyłem się jej bielizny i rzuciłem za kanapę, na której siedziałem. Obejrzałem jej centrum i westchnąłem z uwielbieniem. - Mhm... Takie cudo na deser... Już chcę dokładkę... - Milly zarumieniła się jak piwonia i wyczekiwała moich dalszych poczynań. Z uśmiechem rozszerzyłem jej wilgotne fałdki i liznąłem jej łechtaczkę przeciągle i dokładnie. Po ciele Milly przeszedł kolejny dreszcz podniecenia i odchyliła głowę do tyłu. Chwyciłem mocno jej nogi i przyssałem się do łechtaczki, a czubkiem palca drażniłem jej ciasne wejście. Milly wplątała palce w moje loki i obserwowała mnie z pożądaniem. Śmigałem językiem jak szalony po jej pięknej cipce, doprowadzając na skraj wytrzymałości. Widziałem, jak jej mięśnie nóg się napinają, a jej seksowny tyłek wiercił się. Trzymałem ją mocno za biodra i kontynuowałem pieprzenie językiem jej małą. Słyszałem jęki Milly raz za razem, które robiły się co raz głośniejsze. Wiedziałem, że zaraz dobije do szczytu, bo co chwilę szarpała moje włosy lub przyciągała moją głowę jeszcze bliżej siebie. - I jak..? Podoba Ci się?
- Oh, słodki jezu... To jest niesamowite - sapnęła Milly. - Zaraz dojdę...
- Tak, zrób to... - Wepchnąłem dwa palce do jej dziurki. Jej ścianki zacisnęły się wokół nich i gdy natrafiłem na jej czuły punkt, Milly zgięła się w pół i wykrzyczała swój orgazm. 


Gdy Milly po kilku minutach rozluźniła się, posadziłem ją na swoich kolanach i namiętnie pocałowałem.


Takie poranki to ja uwielbiałem...



---------------------------------
Witajcie!! To jest pierwszy rozdział Change My Mind w 2014!! Trochę tu mnie nie było... No, ale cóż, lepsze wielkie powroty, niż żadne xd
Mam nadzieję, że rozdział się podobał i do zobaczenia wkrótce! xoxo.

14 komentarzy
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Nowy rozdział!!! :* <3

Komentujcie <3

Milly <3