*dzień ślubu, Harry*
Stałem przed dużym lustrem dokładnie przyglądając się swojemu odbiciu. Byłem tam całkiem sam. Poprawiłem muszkę i przeczesałem włosy palcami. Do pomieszczenia ktoś wszedł. Odwróciłem się.
- Siema - rzucił Niall podchodząc do mnie
- Cześć - odparłem uśmiechając się do kumpla
- Gotowy? - zapytał klepiąc mnie po ramieniu
- Denerwuje się. Weź mnie nie dotykaj bo mam czysty garnitur.
- A ja mam czyste ręce. Nie denerwuj się. To tylko ślub.
- To aż ślub
- Pomyśl sobie, że zaraz po ceremonii zabierzesz Milly do domu. I tylko gdy będzie miała obrączkę na palcu będziesz mógł spędzić z nią upojną noc bez ubrań - powiedział Niall robiąc poważną minę
- Jesteś idiotom Horan - zaśmiałem się
- Luz stary. Wszystko będzie dobrze
-Dzięki. Widziałeś Milly?
- Widziałem
- Jak wygląda? Ja jeszcze nie widziałem jej sukni ślubnej
- Wygląda...wow! Zakochać się można - zawołał Nialler
- Uważaj na słowa debilu - zagroziłem mu starając się wyobrazić sobie Milly
- Idę na dół. Głodny jestem - rzucił Niall i wyszedł.
Znów zostałem sam. Jeszcze raz przyjrzałem się swojemu odbiciu i opuściłem pokój.
Na korytarzu spotkałem mamę
- Harry, syneczku. Wyglądasz zniewalająco - powiedziała mama ukrywając łzy
- Weź nie płacz mamo. Proszę cię. Przecież to szczęśliwy dzień - zaśmiałem się
- No tak, ale tak szybko dorosłeś. Dopiero śpiewałeś pod prysznicem i bawiłeś się zabawkami a teraz się żenisz.
- To normalne. Ale przecież jesteś moją mamą. Nie opuszczę cię nigdy - złożyłem pocałunek na policzku mamy i przetarłem samotną łzę płynącą koło nosa.
- Chodźmy już. Ksiądz czeka - uśmiechnęła się mama i zeszliśmy na dół. Ślub odbędzie się w moim domu. Takie było moje i Milly życzenie.
Na dole było mnóstwo ludzi. Wszyscy mnie witali i gratulowali mi. Zayn, Liam, Louis i Niall mieli takie same garnitury. Byli moimi świadkami. Georgia, Debby i Tina to były druhny Milly.
Podszedłem do chłopaków.
- Idź już do księdza -powiedział Liam uśmiechając się
- Chodźcie ze mną - poprosiłem.
Poszliśmy do księdza.
*jakiś czas później*
- Możesz pocałować pannę młodą - powiedział ksiądz, a ja pocałowałem Milly obejmując ją w talii.
Wszyscy zaczęli bić brawo. Zayn rzucał ryżem a Niall krzyczał żeby nie marnować jedzenia. Wziąłem Milly na ręce i wyszedłem z nią do salonu. Włączyli muzykę i zaczęła się zabawa. W pewnym momencie zrobiło mi się gorąco i wyszedłem z domu. Usiadłem na huśtawce by naczerpać świeżego powietrza.
Podeszła do mnie Samara.
- Mam nadzieję, że długo razem nie będziecie. Milly cię zdradzi - rzuciła prosto z mostu.
- Zamknij gębę - odparłem
- Zniszcze jej tą piękną suknie - wykrzyknęła Samara i ruszyła w stronę domu. Poderwałem się z miejsca, chwyciłem dziewczynę za nadgarstek i pociągnąłem do siebie. - Czego chcesz abyś dała nam spokój? - zapytałem. Samara była tak blisko mnie, że czułem jej oddech na szyi. Trzymałem ją w pasie patrząc w jej rozbiegane oczy.
- Ja... - Samara bardzo zmiękła będąc w moich ramionach.
- No co?
- Zatańcz ze mną proszę - szepnęła Samara
- Chodź - rzekłem łagodnie i pociągnąłem ją do domu. Weszliśmy do salonu. Nikt nie zwrócił na nas uwagi. Milly tańczyła z Louisem.
Przysunąłem się do Samary, położyłem jedną rękę w jej talii a drugą złapałem jej dłoń. Druga dłoń Samary znalazła swoje miejsce na moim ramieniu.
Zaczęliśmy powolny taniec.
***
Po jakimś czasie większość ludzi była zmęczona i odpoczywali jedząc. Na "parkiecie" zostały 3 pary. Ja i Milly, Louis i Tina oraz moja mama i Niall.
- Jak się czujesz jako pani Styles? - szepnąłem do ucha swojej już żonie.
- Niesamowicie - odparła muskając wargami moje ucho.
- Jestem dumnym mężem tak cudownej kobiety, jaką ty jesteś.
- Uwielbiam cię.
Pociągnąłem ją do stołu przy którym siedziała ciocia Ellie
- Głodni? - zapytała ciocia podsuwając nam talerz z jakąś sałatką
- Ja jakoś nie. A ty kochanie? - zwróciłem się do małżonki
- Też nie -odparła bawiąc się moimi włosami
*2 miesiące później*
- Harry! - zawołała Milly wpadając do sypialni gdzie leżałem z laptopem
- Co się stało? - zapytałem uśmiechając się
- Słuchaj mam świetną nowinę! - wskoczyła na łóżko i podsunęła mi podłużny biały przedmiot. W jego małym okienku figurowały dwie czerwone kreski.
- Czy to jest to o czym myślę? - zapytałem odkładając komputer
- Zależy o czym myślisz - zaśmiała się Milly
- Będę tatusiem? - otworzyłem szerzej oczy
- Tak! - zawołała moja żona
- O Boże - westchnąłem.
- Nie cieszysz się?
- Cholernie się cieszę! Muszę pochwalić się mamie i kumplom - poderwałem się z łóżka i sięgnąłem po telefon komórkowy. Obdzwoniłem wszystkich. Każdy przyjął to z taką radością jak ja.
- Nie pij alkoholu w trakcie ciąży - powiedziałem gdy wraz z Milly leżeliśmy już w sypialni
- Dobrze skarbie
- Zdrowo się odżywiaj
- Dobrze
- Oszczędzaj się.
- Harry! Ciąża to nie jest choroba! - zawołała nagle moja żona śmiejąc się.
- Ale to moje dziecko a matka dziecka to moja żona więc się martwię.
- Doceniam. Ale jestem duża już.
- Dobra.
Milly wtuliła się we mnie i zasnęła.
_______________________
Rozdziały są krótkie. Wiem. Ale ja w ten sposób pisze. Od razu mówię, że ten rozdział będzie chyba przedostatni, bo nie wiem co pisać.
Mam nadzieję, że podoba Wam się moja praca. Kocham xx
________________________
15 KOMENTARZY
.
.
.
.
.
.
.
ROZDZIAŁ