*Harry*
Jestem szczęśliwym ojcem, mężem i głową domu. Kocham moją Milly i kocham mojego syna, Davida.
Każdego dnia gdy rano wstaję, idę do kołyski dziecka i napawam się jego widokiem przed wyjściem do pracy. Za każdym razem czuję tą samą miłość i ojcowską dumę.
- Czy Ty każdego ranka, musisz zajmować się dzieckiem zamiast mną? - zapytała Milly podając mi śniadanie
- Tak skarbie. Muszę. To moje pierwsze dziecko i jestem cholernie dumny - zaśmiałem się
- Jesteś niemożliwy! - zawołała
Ja tylko wstałem i zamknąłem jej buzię słodkim całusem.
Jej dłonie subtelnie spoczęły na moich plecach.
- Nigdy mnie nie zostawisz? - zapytała gdy ją puściłem
- Przenigdy - znowu złączyłem nasze usta w tak mocnym pocałunku, jakbym miał już nigdy nie poczuć jej ust.
Ale poczuje i to nie raz. Do końca swojego życia będę słyszał jej śmiech, będę ocierał jej łzy i będę przy niej bez względu na okoliczności. Codziennie rano do ostatniego oddechu będę budził się przy niej i będę łaskotał jej twarz włosami. Nasze nogi będą splecione ze sobą każdej nocy a jej łagodne bicie serca i miarowy oddech gdy śpi będzie najpiękniejszą kołysanką o jakiej można marzyć.
Wiem, jestem beznadziejna, ale nie umiem pisać blogów, których nie pisze sama od początku. Tutaj nic mi się nie kleiło.
Przepraszam xx