- O czym? – zapytałam zdziwiona, wychodząc przed dom i
przymknęłam drzwi. – Dlaczego jesteś zły?
- To ty mi powiedz – Harry wyjął telefon z kieszeni telefon,
chwilę postukał w ekran i pokazał mi. Na zdjęciu widniałam ja z Sam’em w
kawiarni, przytuleni do siebie.
- Skąd to masz? Śledziłeś mnie? – Ponownie zadałam mu
pytanie, lekko oburzona.
- Nie, dostałem od Cary. Widziała was razem – powiedział
Harry.
- Co ona ma do tego? – Na wieść o Carze od razu zrobiłam się
zła.
- Co ty tam z nim robiłaś?! Mówiłem Ci, że nie chcę byś z
nim rozmawiała – syknął mój narzeczony ze wstrętem.
- Chciałam się pogodzić i tyle. Sam nie był niczemu winien –
odparłam, opatulając się swetrem, który miałam na sobie.
- To dlaczego się przytulaliście? Wiesz, co ja mogę sobie w
tej chwili o tym pomyśleć?
- Nie zdradzam Cię Harry, to chciałeś usłyszeć?
- Cara mówiła, że wyglądaliście na szczęśliwych – rzekł.
- Wierzysz jej, a nie mi? – Poczułam się urażona. Harry nie
miał do mnie zaufania?
- Gdy widzę takie zdjęcie, innego wyboru nie mam –
stwierdził, patrząc na mnie smutnym wzrokiem.
- Harry, do niczego nie doszło. Tylko rozmawialiśmy.
- Jeśli wasza rozmowa polega na czułych przytulankach, to
tak samo ja mogę spotykać się z Carą.
- Co? – Zdziwiona cofnęłam się o kilka kroków do tyłu. – Czy
to ty właśnie powiedziałeś? Ta suka owinęła Cię wokół palca.
- To tylko moja była, nic mnie z nią nie łączy – Wzruszył
ramionami.
- Wmówiła Ci, że Cię zdradziłam, tak? – upewniłam się.
- Tak jakby.
- I ty jej tak od razu uwierzyłeś? Osobie, która zawsze Cię
okłamywała? Serio, jesteś aż takim idiotą?
- Ja idiotą? – powtórzył zszokowany.
- Tak, i to ogromnym. Nie ufasz własnej narzeczonej, Harry.
To nie jest normalne! – Wyrzuciłam ręce w górę, podkreślając swoje
zdenerwowanie.
- Milly, zdjęcia o wszystkim świadczą! Nie lepiej jest się
przyznać, a nie bardziej się pogrążasz?
- Ty się słyszysz co mówisz? Oskarżasz mnie o coś, czego nie
zrobiłam.
- To zadam Ci krótkie i efektywne pytanie : O czym
rozmawiałaś z Sam’em? Jeśli mi na nie, nie odpowiesz, możesz się więcej do mnie
nie odzywać.
- Ja… - Cholera, nie mogłam. Obiecałam Sam’owi, że nie
puszczę pary z ust. – Nie mogę Ci powiedzieć. To jest jego tajemnica.
- Czyli nie mam o czym z Tobą rozmawiać – stwierdził.
- Harry, stawiasz mnie w niewygodnej sytuacji! Powiedział mi
to w wierze, że nic nikomu nie wyjawię. To nie jest sprawiedliwe! – krzyknęłam
na całe gardło. – Znasz mnie ponad rok i wiesz, że nigdy bym Cię nie zdradziła,
a ty odwalasz mi taki numer!
- To ja powinienem powiedzieć o Tobie. Ufałem Ci.
- Ufałeś… Jesteś beznadziejny. Cara nagadała Ci bzdur, a ty
jej tak bezpodstawnie wierzysz… Gdybym Cię zdradzała, nie przyjęłabym tych
Twoich cholernych oświadczyn i nie zgodziłabym się na zamieszkanie z Tobą!
- Harry! Ile to jeszcze potrwa?! – usłyszałam głośny,
znajomy kobiecy krzyk. Spojrzałam lodowato na Harrego.
- Ona tu jest?! – wrzasnęłam, zdejmując z siebie sweter.
- Co ty zamierzasz zrobić? – zapytał mnie podejrzliwie
Harry, łapiąc moje nakrycie nim spadło na ziemię.
- To, co powinnam zrobić już, gdy przyszła pod Twój dom w
Cheshire – warknęłam i ruszyłam ku jej sylwetce, która wyłoniła się z jego
auta.
- Cześć Milly. Jakże miło jest Cię widzieć – powiedziała
radośnie Cara, uśmiechając się złośliwie.
- Ty perfidna zdziro… - Rzuciłam się na nią z pięściami, bez
żadnych zawahań. Cara pisnęła zaskoczona próbowała ukryć się przed moimi mocnymi
ciosami. Władała mną ogromna złość, rozdrażnienie i to wszystko co miał
wkurwiony człowiek w sobie. Miałam ochotę ją po prostu zabić!
- Zostaw mnie, suko! – krzyknęła, łapiąc mnie za włosy, lecz
jej się to nie udało i dostała ode mnie prosto w nos, który za pewne nie
uniknął złamania w kilku miejscach.
- Jak mogłaś wmówić Harremu, że go zdradzam!? – krzyknęłam
je prosto w twarz i oberwała ode mnie z otwartej dłoni w prawy policzek. –
Jesteś tak o niego zazdrosna!?
- Milly, spokojnie – Harry chwycił mnie za ramiona i
odciągnął mnie od niej. Strzepnęłam jego dłonie ze swojego ciała i skupiłam się
na Carze, która powoli się podnosiła się z ziemi.
- Nie moja wina, że przyłapałam Cię z tym przystojniaczkiem
na czułościach. Aż tak brakuje Ci odwagi, by przyznać się do zdrady? – Cara
uśmiechnęła się gorzko i wytarła krew ze swojego nosa, który siniał.
- Jakich czułościach?! Pocieszałam go!
- Pocieszałaś – Prychnęła. – Szeptałaś mu słodkie słówka na
ucho, czule go obejmowałaś… I to nie nazywa się zdrada?
- Sam mi się zwierzał, a ty naopowiadałaś Harremu głupot!
Myślałaś, że w ten sposób go odzyskasz? Kłamiąc?!
- Nie kłamię – Tym razem Cara spojrzała na Harrego. –
Widziałam ich razem w kawiarni.
- Bo umówiliśmy się tam na kawę, by się pogodzić! –
powiedziałam zdesperowana.
- Tylko winni się tłumaczą – Parsknęła Cara złowrogim
śmiechem.
- Bo nikt mi nie wierzy! Przez Ciebie Harry stracił do mnie
zaufanie, zadowolona?! Tego właśnie chciałaś?! A ty… - Odwróciłam się w stronę
Harrego. Na jego twarzy malowało się zakłopotanie. Drżącymi od nerwów dłońmi,
zdjęłam pierścionek i rzuciłam w jego stronę. – Masz to. To chyba nie będzie mi
już potrzebne.
- Milly… - zaczął Harry, czując w jego głosie ból.
- Wiesz, dlaczego go pocieszałam? Bo wyznał mi, że jest
gejem i boi się powiedzieć o tym swojemu ojcu. Masz, chciałeś prawdy, a teraz
oboje spierdalajcie stąd. Nie chcę was widzieć, obojga!
- Milly… - Harrego dosłownie zatkało. – Ja nie wiedziałem…
- No właśnie, nie wiedziałeś. To była jego tajemnica, więc
powinieneś mnie zrozumieć, ale wolałeś wierzyć Carze, niż mi. Wygrała. Ma Cię
teraz całego.
- Milly, nie zrywaj ze mną… Proszę…
- Zostaw mnie, Harry – Zabrałam swój sweter od niego i z
cichym płaczem wbiegłam do domu.
~ Oczami Harrego ~
Zszokowany całym zdarzeniem, które miało miejsce kilka chwil
temu, nie mogłem uwierzyć w to co się właśnie stało.
Milly zerwała zaręczyny i tak naprawdę ze mną zerwała, przez
pierdolone kłamstwa Cary… Nie mogłem tak przejść to obojętnie, musiałem ratować
nasz związek.
- Nie zbliżaj się do mnie nigdy więcej do mnie – fuknąłem do
Cary z pogardą, która z głupim uśmiechem stała wlepiona wzrokiem we mnie. – Najlepiej
wyjedź od razu.
- Harry, ja chciałam dobrze… Ja nadal Cię kocham… Ona na
Ciebie nie zasługuje!
- Spierdalaj! – splunąłem i podbiegłem pod drzwi domu Milly,
waląc w wejście. – Milly, otwórz! Porozmawiajmy!
- Odejdź! Zostaw mnie w spokoju! – usłyszałem jej płaczliwy
krzyk zza drzwiami.
- Wpuść mnie, pogadajmy na spokojnie! Wiesz, że nie
odpuszczę! Otwórz!
- Proszę, daj mi spokój! Dużo dziś mi zrobiłeś! – Co ja
narobiłem? Dlaczego tak łatwo uwierzyłem Carze? Jakim jak idiotą byłem, że
dałem się uwieść jej słowom!
- Proszę, daj mi być przy Tobie… Proszę – niemal błagałem.
Kochałem Milly i nie chciałem jej stracić. Chciała tylko pomóc Sam’owi
pozbierać się… A ja oskarżałem ją o zdradę!
W końcu Milly otworzyła drzwi.
Jej twarz była cała zapłakana, a oczy opuchnięte. Za nią
stały dziewczyny, przejęte stanem swojej przyjaciółki.
- Możecie iść, poradzę sobie – szepnęła do nich Milly, a one
pokiwały głowami i zabrawszy swoje rzeczy wyszły, mierząc mnie wzrokiem.
Cholera, co ja zrobiłem?
- Milly, przepraszam… - tylko tyle udało mi się powiedzieć.
Nie miałem słów, by się usprawiedliwić.
- Zwykłe przepraszam nie wystarczy – odparła Milly, wycierając
twarz z łez. – Wierzyłeś jej, a nie mi. To boli. Zawiodłam się na Tobie… Czy ty
wiesz, co się porobiło?
- Nie wiem co się ze mną stało… Gdy zobaczyłem wasze
zdjęcie… Coś we mnie pękło i nie mogłem tego zahamować… Jestem nadzwyczajnie w
świecie zazdrosny o Ciebie, to chciałaś usłyszeć? Jestem zazdrosny i nie
potrafię tego zmienić. Jesteś piękną, nadzwyczajną kobietą o niezwykłej
urodzie, wdzięku i klasie. Nigdy nie widziałem kogoś takiego jak ty… Cara była
błędem, czymś w rodzaju przelotowego związku, który nie miał sensu, ale ty go
masz… Ten sen. Między nami jest coś, czego nie potrafię opisać. Wiem, że
czujesz to samo. Cara nie ma tych wszystkich cech i zalet, co ty. Cara to
perfidna, puszczalska szmata, o której chcę zapomnieć i nigdy nie wracać do jej
tematu. Kocham Cię i nie chcę, byśmy tak skończyli. Mieliśmy być parą Happy
Endu, a nie klęski. Nie mogę żyć bez Ciebie, bez Twojego pięknego uśmiechu
witającego mnie każdego dnia, który od razu staje się piękniejszy. Jesteś moja
i nic tego nie zmieni – Chwyciłem jej zapłakaną twarz w obie dłonie i długo
pocałowałem, a co było najlepsze : Ona tego nie przerwała i nie zbiła na kwaśne
jabłko. Jej usta chłonęły mnie w najmniejszym calu, nie chcąc w ogóle się ode
mnie odkleić. Tak, potrzebowaliśmy tego oboje. Pocałunków, namiętności, mnóstwa
seksu… I nasze życie staje się lepsze.
***
- Jeszcze raz Cię przepraszam – szepnąłem do jej ucha,
okrywając jej nagie ciało kołdrą po odbytym stosunku i spojrzałem na nią ze
smutkiem. Byliśmy już trochę zmęczeni całym dniem i zdarzeniami, które miały
miejsce. – Żałuję, że uwierzyłem Carze. Tak łatwo mnie przekonać…
- To nie na Ciebie jestem zła… Tylko na nią. Od początku
wiedziałam, że będzie chciała wywinąć nam jakiś numer, ale nie wiedziałam, że
aż taki. Lecz mamy swoje sposoby… - wskazała na nas, przytulonych do siebie i
ciał, które mocno przylegały. – I gdybym była faktycznie na Ciebie zła, a było
tak przez kilka dobrych sekund, nie przyjęłabym ponownie tego pierścionka –
Spojrzeliśmy oboje na jej dłoń, gdzie pierścionek, który dałem jej ponownie.
Był on na swoim miejscu, i miał tam być do końca naszych dni.
- Mam wyrzuty sumienia za to, co zrobiłem… Nie chciałem
tego.
- Wiem – Milly uśmiechnęła się lekko i musnęła moje wargi
swoimi. Czułem się tak, jakbym dotykał nienaruszony aksamit. – Kocham Cię
wariacie, wiesz?
- Ja Ciebie też. Z całego serca – Ponownie ją pocałowałem,
po czym wtuleni w siebie zasnęliśmy, odlatując do krainy ciszy i spokoju.
----------------------------
No to witajcie kochani! Oto taka mała drama time w moim wykonaniu :) Cieszycie się, że między nimi wszystko jest okay? :D Bo ja tak :D
15 komentarzy
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Nowy rozdział!! :* <3
Komentujcie <3
Milly <3